Władze francuskie utrzymywały, że wbrew opiniom międzynarodowych ekspertów, większość francuskich elektrowni jądrowych jest dobrze chroniona. Działacze ekologicznej organizacji Greenpeace udowodnili, że to nieprawda.
Aktywiści organizacji bez problemu wdarli się do jednej z elektrowni atomowych i zorganizowali w niej, tuż obok miejsca składowania substancji radioaktywnych, pokaz sztucznych ogni.
Spektakularna akcja działaczy Greenpeace pokazuje czarno na białym, że jeśli oni mogli wejść bez problemu do elektrowni w Cattenom w Lotaryngii, to równie dobrze mogliby się tam znaleźć terroryści islamscy, którzy zamiast organizować happeningi jak ekolodzy, doprowadziliby do wybuchu. Według Greenpeace skutki takiego ataku terrorystycznego byłyby o wiele bardziej tragiczne niż awaria reaktorów w japońskiej elektrowni jądrowej w Fukushimie.
Akcja ze sztucznymi ogniami w Cattenom obnaża luki we francuskim zabezpieczeniu przed terroryzmem. Mimo obowiązującego we Francji od 2015 roku i przedłużonego w maju do pierwszego listopada stanu wyjątkowego, dającego służbom specjalnym ponadstandardowe uprawnienia, terroryści wciąż mogą działać bez przeszkód.