Oprocentowanie bankowych lokat nie nadąża za wzrostem cen, a nie zanosi się, by konsumpcja i polska giełda wzrastały. Czy zatem opłaca się w ogóle oszczędzać, a jeśli tak, to w jaki sposób lokować pieniądze, by nie traciły na wartości?
Obecnie oprocentowanie depozytów jest rekordowo niskie, a biorąc pod uwagę wzrost cen (w grudniu inflacja nieoczekiwanie sięgnęła 3,4 proc.) niemal każda osoba odkładająca pieniądze w banku, realnie traci. Przykładowo, zakładając lokatę w grudniu 2018 r. po roku można było otrzymać 1,5 zł od każdych 100 zł odłożonych na koncie (nie licząc podatku), natomiast w tym samym czasie z tych 100 zł inflacja pochłonęła 3 zł i 40 gr. Wynika z tego, że każdy oszczędzający stracił prawie 2 zł na każdych 100 zł powierzonych bankowi.
Co zatem robić z pieniędzmi? Można je od razu wydawać, zwiększając stan posiadania rzeczy, zanim ceny wzrosną jeszcze bardziej (albo raczej zanim gotówka nie będzie warta jeszcze mniej). Gdyby tak rzeczywiście się działo, konsumpcja powinna przyspieszyć i w krótkim okresie powinniśmy zaobserwować wzrost gospodarczy. Drugi sposób, to zmiana sposobu oszczędzania. Ponieważ lokaty bankowe nie są w stanie zapewnić nawet utrzymania wartości kapitału (nie mówiąc już nawet o wzroście), to trzeba poszukać innego sposobu na pomnożenie kapitału. Alternatywą dla nieopłacalnych lokat mogą być na przykład nieruchomości.