Jak donosi „Gazeta Wyborcza” ksiądz Krzysztof G. przez wiele lat molestował ministranta. Za te czyny został wydalony z kapłaństwa. Jednak znalazł pracę gdzie indziej – w kurii u arcybiskupa Stanisława Gądeckiego!
Były ksiądz w latach 2001-2013 kilkadziesiąt razy wykorzystywał seksualnie i gwałcił ministranta Szymona. To jednak nie wszystko, Krzysztof G. upijał chłopca, wywoził go do lasu, bił.
– Ksiądz obmacywał mnie, chciał, żebym go masturbował. Kiedy miałem egzaminy gimnazjalne, wtedy po raz pierwszy kazał siebie zacząć dotykać, dotykał mnie też w miejsca intymne. Wtedy, jak bym to nazwał, poszedł już na całość – opowiadał pokrzywdzony ministrant.
Krzysztof G. usłyszał zarzuty trzy miesiące temu. Śledztwo miał utrudniać arcybiskup Gądecki – odmówił prokuraturze wydania akt kościelnych, zasłonił się tajemnicą. Później twierdził, że dokumenty znajdują się w Watykanie. Krzysztof G. ostatecznie został wydalony z kapłaństwa. Jednak po niespełna miesiącu dostał pracę – na stanowisku magazyniera w archiwum akt dawnych w kurii.
– Tego rodzaju praca w miejscu bez kontaktu z dziećmi czy młodzieżą nie niesie ze sobą zagrożeń i jest też formą społecznej prewencji – wytłumaczył całą sprawę rzecznik kurii ks. Maciej Szczepaniak.