Wiemy ile kosztuje hołd, składany co miesiąc od maja 2010 roku, ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej. Można złapać się za głowę, gdy pozna się ogólną kwotę cyklicznych marszów, budzących niezmiennie wiele emocji.
Dla części obywateli to impreza obowiązkowa, bez której trudno już sobie wyobrazić dziesiąty dzień każdego miesiąca na Krakowskim Przedmieściu. Jednak jest też spora grupa rodaków, która uważa miesięcznice za niepotrzebny zbytek, widząc w nich jedynie manifest polityczny partii rządzącej i to na koszt polskiego podatnika.
Jeśli mowa o wydatkach na zabezpieczenie miesiącznic, to trzeba przyznać, że kwoty robią wrażenie. Do tej pory przeznaczono na ten cel 4 miliony 817 tysięcy złotych. Tyle właśnie policja wydała od początku rządów PiS na wynagrodzenia funkcjonariuszy i paliwo do pojazdów, biorących udział w zapewnianiu bezpieczeństwa uczestnikom miesięcznic smoleńskich, a także kontrmanifestantom. Dla przykładu, ostatnia miesięcznica wymagała pracy 1790 funkcjonariuszy, a do zabezpieczenia manifestacji i towarzyszących kontrmanifestacji wykorzystano 132 samochody osobowe oraz 190 samochodów terenowych i busów.
Prócz obstawy policyjnej na ogólną wycenę miesięcznic mają też wpływ m.in. tysiące barierek, które ostatnio (w ramach oszczędności?) montują gratisowo więźniowie.