Bijatyka całkiem na serio, w mieście, w biały dzień? Takie widoki na polskich ulicach należą do rzadkości. Tak właśnie działo się wczoraj o poranku, przed godziną siódmą, na ulicy Łagiewnickiej w Łodzi. Wszystko wskazuje na to, że doszło do porachunków między kibolami łódzkich drużyn.
Akcja toczyła się niczym w filmie kryminalnym. Gdy ulicą Łagiewnicką od strony Zgierskiej jechał mercedes, w pobliżu czekali już na niego napastnicy w innych samochodach. Gdy mercedes dojeżdżał do ulicy Strumykowej uderzył w niego nissan, próbując zepchnąć auto z drogi. Do ataku dołączył hyundai, który wyjechał z ulicy Strumykowej, blokując przejazd ulicą Łagiewnicką.
Wtedy z samochodów wyskoczyli zamaskowani napastnicy. Uderzali w mercedesa głównie kijami, a także siekierą i metalowymi rurkami. Któryś z napastników uderzył siekierą w samochód tak mocno, że złamał się jej trzonek. Prawdopodobnie wrzucono racę do nissana, które zaczęło płonąć.
Świadkowie relacjonowali potem, że wokół pojazdów biegało około 10 mężczyzn. Dwóch z nich trafiło do szpitala w Łagiewnikach z poparzeniami. Jeden z napastników z poparzoną twarzą, zaraz po przyjęciu do szpitala wypisał się z niego na własną prośbę. W tej chwili policjanci prowadzą z nim tzw. inne czynności. Pozostali uczestnicy bijatyki zbiegli, są poszukiwani przez policję.
Nadkom. Adam Kolasa z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi oświadczył: – Wyjaśniamy szczegółowo okoliczności tego zdarzenia. Wszystkich ewentualnych świadków prosimy o kontakt z numerem alarmowym 997 lub z dyżurnym Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.