Trwają poszukiwania jachtu z polskim małżeństwem na pokładzie, który zaginął na Atlantyku, w drodze z Madery na Barbados. 74-letni Stanisław Dąbrowny i jego 67-letnia żona Elżbieta w rejs z Wysp Kanaryjskich wypłynęli na początku listopada. Z relacji ich córki wynika, że gdy w poniedziałek byli oni około 1000 kilometrów od Barbadosu, zaczęły się problemy z łącznością przez telefon satelitarny.
Ostatni kontakt z Dąbrownymi miała w czwartek jedna z ich córek. – To było dziwne, bo z telefonu satelitarnego zawsze dzwonił ojciec. Tym razem była to matka. (…) Krzyczała i prosiła o pomoc. Dodała, że wszystko przebiega źle. Rozmowa trwała 15 sekund. Od tej pory słuch po rodzicach zaginął – relacjonowała.
Rodzina żeglarzy zwróciła się o pomoc do resortu spraw zagranicznych oraz zaalarmowała służby wojskowe w Wielkiej Brytanii. Te sprawę poszukiwań przekazały po kilku godzinach służbom francuskim. Według najnowszych informacji udało się już zlokalizować miejsce, z którego była prowadzona ostatnia przerwana rozmowa telefoniczna.
MSZ potwierdziło, że obecnie trwają poszukiwania pary Polaków na Oceanie Atlantyckim. Akcja jest jednak utrudniona z powodu dużej odległości od lądu. „Nasze służby zadeklarowały wszelką niezbędną pomoc ze strony władz polskich. O trwającej akcji poszukiwawczej powiadomione zostały ponadto służby przybrzeżne wysp regionu oraz jednostki pływające należące do Francji, Wielkiej Brytanii i Holandii. Czynności poszukiwawcze utrudnia znaczna odległość od brzegów Barbadosu – około 300 mil morskich i Martyniki – około 600 mil morskich”, napisało w komunikacie ministerstwo.