Wczoraj w siedzibie firmy kurierskiej w Łodzi zapaliła się paczka nadana z łódzkiej firmy, a adresowana do komendy policji w Gdańsku! Wydarzenie postawiło na nogi łódzką policję i straż pożarną.
Radosław Gwis z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi oświadczył: – W piątek około godz. 19 na terenie firmy przy ul. Teresy w Łodzi doszło do samozapłonu przesyłki. Na miejsce pojechali policyjni pirotechnicy. Okazało się, że w paczce z firmy elektrotechnicznej z Łodzi znajdowały się baterie wielokrotnego ładowania, czyli popularne akumulatory. Jedna z baterii zapaliła się. Nikt nie ucierpiał. Uszkodzone zostało kilka przesyłek znajdujących się obok.
Ta nietypowa sytuacja zapewne podwójnie przestraszyła pracowników firmy i policjantów, mających w pamięci niedawne wydarzenia w Niemczech. Przypomnijmy, że szantażysta, który chciał wymusić okup w postaci 10 milionów euro, nadał dwie przesyłki z ładunkiem wybuchowym. Nie doszło do wybuchu tylko dlatego, że zawiodły zapalniki. Na szczęście łódzki przypadek to nie zamach lecz… złośliwość rzeczy martwych.