Jest już decyzja prokuratury odnośnie awarii w warszawskiej oczyszczalni ścieków. Jak ustalono, nie doszło tam do celowego działania.
Najpierw prokuratura otrzymała zawiadomienie od Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. W piśmie wskazywano, że system odprowadzania ścieków w oczyszczalni mógł zostać uszkodzony na skutek „sabotażu lub innego działania o charakterze terrorystycznym”. „Rzeczpospolita” podaje jednak, że w wyniku oględzin policji i prokuratury nie znaleziono dowodów, które świadczyłyby o celowym uszkodzeniu instalacji.
W czwartek śledczy na miejscu dokonali oględzin zniszczonej kanalizacji. Policjanci – w tym doświadczony pirotechnik – i dwaj prokuratorzy weszli do tunelu jednocześnie z dwóch stron – od strony lewobrzeżnej (ul. Farysa) oraz praskiej (Zakładu Świderska), posuwając się naprzód – taką informację podał dziennik. Pirotechnik nie stwierdził on użycia materiałów wybuchowych.
„Rzeczpospolita” zapytała MPWiK o przyczyny rzekomego sabotażu. – Na tym etapie, biorąc pod uwagę stan postępowań prowadzonych przez służby, nie wypowiadamy się na temat przyczyn awarii – tak powiedziała Marta Pytkowska, wicerzecznik MPWiK.