Wydawałoby się, że w starciu między szarymi obywatelami, nawet jeśli są to bokserzy, a funkcjonariuszami, którzy z założenia są przygotowani do konfrontacji z agresywnymi osobnikami, wynik będzie oczywisty. Jednak łódzka historia z ostatniej nocy pokazała, że w wypadku polskiej policji nic nie jest oczywiste.
Minionej nocy na stacji benzynowej przy Rondzie Solidarności w Łodzi doszło do starcia między dwoma zawodowymi bokserami i pięcioma funkcjonariuszy policji po służbie.
Mundurowi wdali się w dyskusję z krewkimi mężczyznami, ostrzegając ich, że są funkcjonariuszami policji. Awanturnicy jednak nie przejęli się tym faktem wcale, na dowód czego wdali się w bijatykę z policjantami, których dopadli, gdy ci na krótko opuścili pobliską restaurację, aby zrobić zakupy na stacji benzynowej. Gdy poinformowano o tym kolegów po fachu napadniętych policjantów, dogonili oni napastników, wdając się w dyskusję na pięści. Jaki wynik starcia? Znów wygrali bokserzy.
Bilans konfrontacji między sportowcami a policjantami jest taki, że z niezagrażającymi zdrowiu obrażeniami, wszyscy funkcjonariusze trafili do szpitala.
Bokserzy zostali zatrzymani. Okazało się, że są to 24-latkowie, którzy nie raz mieli już kontakt z policją, choć zapewne do tej pory nie aż tak bardzo osobisty. Byli oni wiele razy notowani za oszustwa oraz przestępstwa związane z narkotykami.