Były prezydent Lech Wałęsa złożył w sobotę, w 47. rocznicę Grudnia ’70, kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Po upamiętnieniu ofiar tamtych tragicznych wydarzeń Wałęsa odpowiadał na pytania dziennikarzy i przemawiał do kilkudziesięciu swoich zwolenników, którzy zebrali się na Placu Solidarności w Gdańsku.
Pierwszy przywódca „Solidarności” skrytykował nowo powołanego premiera Mateusza Morawieckiego oraz prezydenta Andrzeja Dudę. W ocenie Wałęsy nowy szef rządu nie spełni pokładanych w nim nadziei i nie ociepli wizerunku Polski na arenie międzynarodowej, a zwiastuje to już nieudany debiut Morawieckiego na szczycie Unii Europejskiej.
Obecny prezydent z kolei jest zdaniem Wałęsy „za słaby”, by zawetować niekonstytucyjne ustawy o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa. Były przywódca „Solidarności” przewiduje, że Andrzej Duda za łamanie konstytucji stanie przed Trybunałem Stanu.
Według Lecha Wałęsy może też dojść w Polsce do konfrontacji. Na pytanie dziennikarza, czy wydarzenia z Grudnia ‘70 roku mogą powtórzyć się współcześnie, były prezydent odpowiedział, że tak. W jego ocenie obecne podziały społeczne nie wróżą nic dobrego i prędzej czy później źle się to skończy.
– Ci ludzie mogą doprowadzić do wojny domowej – powiedział Wałęsa o obecnej władzy. – Oczywiście społeczeństwo jest ostrożne, rozsądne. Mamy ludzi odpowiedzialnych, ale do konfrontacji dojdzie dlatego, że oni niszczą, rujnują Polskę. Oni nam robią straszne nieprzyjemności za granicą i wewnątrz. Na razie mają jeszcze środki, które wypracowały poprzednie rządy i społeczeństwo i w związku z tym wydają to wszystko, ale za chwilę przestanie wystarczać na ich niepoważne ruchy – ocenił.