Po przeprowadzonej w środę debacie na temat sytuacji w Polsce Komisja Europejska zdecydowała się na uruchomienie wobec naszego kraju artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Wysłała również pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku z ustawą o sądach powszechnych. Bruksela uznała, że jest ona zagrożeniem dla niezależności sądownictwa i odrzuciła wyjaśnienia rządu w Warszawie w tej sprawie.
Unijni komisarze zdecydowali też o wysłaniu wniosku do krajów członkowskich o stwierdzenie zagrożenia dla praworządności w Polsce.
Artykuł 7 Traktatu o Unii Europejskiej jest często nazywany „opcją nuklearną”, ponieważ może doprowadzić do nałożenia najpoważniejszej kary, jaką jest zawieszenie prawa do głosowania państwa członkowskiego. Zakaz ten dotyczy państwowych przedstawicieli wszystkich szczebli, którzy uczestniczą w podejmowaniu decyzji w Brukseli, a więc premiera, ministrów i dyplomatów.
Na tym jednak nie koniec. Zgodnie z artykułem 7.3 Rada Europejska może również zadecydować o obcięciu funduszy unijnych dla Polski. Dodatkowo tak zwani unijni płatnicy netto, czyli państwa, które dokładają się do funduszy dopłacanym nowym państwom UE, mogą, w ramach nowego budżetu unijnego na lata 2020–2027, uzależnić przekazanie Polsce pieniędzy od przestrzegania przez rząd w Warszawie przepisów prawa i konstytucji.
Takiego obrotu sprawy można się było spodziewać już po wysłuchaniu w czasie środowej debaty wystąpienia wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa. Stwierdził on, że nie ma żadnych różnic między premier Szydło a premierem Morawieckim w sprawie podejścia do kwestii praworządności. Timmermans przytaczał też krytyczną opinię Komisji Weneckiej na temat prezydenckich projektów ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, które głosami posłów PiS przyjął ostatnio Sejm.