Firma Airbus Helicopters poinformowała rząd Mateusza Morawieckiego, że kieruje do trybunału arbitrażowego pozew w sprawie zerwania przez stronę polską przetargu na śmigłowce wielozadaniowe caracal.
Pismo koncernu w tej sprawie trafiło jeszcze przed świętami do Ministerstwa Obrony Narodowej, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz do Ministerstwa Rozwoju. Informację tę podał portal dziennik.pl i miała ona zostać potwierdzona w dwóch niezależnych źródłach.
Polskę przed trybunałem w Sztokholmie będzie najprawdopodobniej reprezentować Ministerstwo Rozwoju kierowane przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Podstawowym zarzutem wysuwanym przez francuski koncern są tak zwane negocjacje pozorne. Zdaniem Airbus Helicopters strona polska prowadziła rozmowy, nie mając zamiaru doprowadzić do finalizacji kontraktu, na co dowodem są publiczne deklaracje ministra Antoniego Macierewicza.
Obecny szef MON, zanim jeszcze zaczął kierować resortem obrony, oświadczył na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, że nie zgodzi się na zakup caracali. Złożył taką deklarację, mimo że nie miał wtedy żadnego wglądu w dokumenty przetargowe.
W postępowaniu przed sądem w Sztokholmie Airbus Helicopters będzie się domagać od Polski co najmniej kilkudziesięciu milionów złotych odszkodowania.
Pozew producenta śmigłowców jest następstwem decyzji podjętej w październiku 2016 roku przez Ministerstwo Rozwoju. Zakończono wówczas rozmowy z Airbus Helicopters w sprawie umowy offsetowej dotyczącej kontraktu na zakup caracali.
Do zerwania przez stronę polską rozmów z Airbus Helicopters doszło po prawie roku negocjacji. Francuzi dowiedzieli się o decyzji rządu Beaty Szydło pół godziny wcześniej niż media. Ochłodziło to znacznie relacje polsko-francuskie. Stosunków z Francją nie poprawiła też późniejsza wypowiedź wiceministra obrony Bartosza Kownackiego o tym, że Francuzi uczyli się od nas jeść widelcem.