Wiele ośrodków narciarskich w Polsce podniosło ceny karnetów o kilka do kilkunastu złotych. Wielu narciarzy kręci nosem i uważa, że jest drożej niż w Alpach. Właściciele ośrodków narzekają z kolei, że na skutek decyzji rządu poniosą straty na całym bieżącym sezonie.
Rząd zdecydował, że w ramach obostrzeń pandemicznych branża hotelarska i turystyczna ma być zamknięta. Początkowo tak samo – przynajmniej wg słów niektórych przedstawicielu rządu – miało być ze stokami narciarskimi. Po nacisku ze strony branży narciarskiej zezwolono na działanie stoków. Narciarze, którzy ruszyli w góry, na miejscu zdziwili się podwyżkami cen karnetów.
Portal money.pl cytuje na swojej stronie ostre komentarze, jakie pojawiły się pod adresem ośrodka Pilsko w Korbielowie: „Dalej taniej w Alpach. Zarówno noclegi, jak i karnety. Nie ma co się frajerować i wspierać polskich przedsiębiorców”; „Masakra, drogo. Czuję, że niedługo nie będzie mnie stać na te przyjemności. Na narty jeżdżę z dziećmi i jeździłbym częściej, gdyby nie te ceny”.
Skąd to zdenerwowanie? Wspomniany ośrodek w Korbielowie za dwie godziny jazdy dla dorosłej osoby żąda 50 zł (dzieci powyżej 5 lat zapłacić muszą 45 zł). Bilet dzienny (obowiązuje w godz. od 8 do 16) to wydatek rzędu 115 zł, na 2-dniowy wydać trzeba 205 zł, na 6-dniowy 500 zł. Karnet rodzinny (2+2) w którym jest 5 godzin jazdy kosztuje 300 zł.
Sprawdźmy zatem, czy – jak podają niektórzy zdenerwowani narciarze – w Alpach jest taniej. Z serwisu skicorvra.com wynika, że w Alta Badia (Włochy) jeden dzień jazdy na nartach to wydatek rzędu 54 euro (w przeliczeniu ok. 230 zł). Z kolei w Les Deux Alpes (Francja) za 1-dniowy karnet osoba pełnoletnia poniesie koszt 50 euro (ok. 220 zł), z kolei w Saalbach (Austria) jednodniowy karnet kosztuje 43 euro (ok. 190 zł). Oczywiście do tego dochodzą koszty zakwaterowania, wyżywienia, a także dojazdu.
Spójrzmy zatem na ceny u naszych sąsiadów czyli w Czechach i na Słowacji. Ceny są zbliżone do tych polskich, np. za karnet całodniowy na stok w Harrachovie uiścimy 690 koron czeskich (ok. 115 zł).
Właściciele ośrodka w Korbielowie w rozmowie z serwisem money.pl wyjaśniają, że obecne podwyżki cen wynikają z pandemii COVID-19, która spowodowała skrócenie sezonu narciarskiego i mniejszą liczbę klientów, natomiast koszty działalności pozostają takie same. – Cennik karnetów z ubiegłego sezonu nie jest tajemnicą, każdy z potencjalnych klientów może sobie go porównać z
aktualnym cennikiem i obliczyć procentowy wzrost każdego z nich. Nastąpiła niewielka podwyżka cen wynikająca z wysokich kosztów utrzymania obiektu, które również z roku na rok są coraz wyższe, na co nie mamy wpływu. W tym roku nie tylko my jako właściciel stacji narciarskiej znaleźliśmy się w ciężkiej sytuacji. Mamy świadomość, że pandemia dotknęła każdego z osobna i to na wielu płaszczyznach. W obliczu dynamicznie zmieniającej się sytuacji w kraju trudno przewidzieć dalsze działania i prognozować, jak potoczy się sezon zimowy – mówi money.pl Monika Kamińska ze stacji w Korbielowie.
W Polsce jest ok. 70 ośrodków narciarskich, z których nie wszystkie zdecydowały się na podniesienie cen.