W Australii doszło do niecodziennego zdarzenia – mężczyzna wtargnął z bronią w ręku do schroniska dla zwierząt w Melbourne! Top nie wszystko – związał też jedną z pracownic, po czym żądał, żeby podała mu informację, gdzie są koty. O całym zajściu poinformowano w RMF FM.
Mężczyzna szukał swojego zaginionego kota. Zanim postanowił sterroryzować schronisko, najpierw do niego zadzwonił i upewnił się, że jego zwierzę tam jest. Pracownicy powiedzieli Australijczykowi, że będzie mógł odebrać kota następnego dnia. Mężczyzna nie chciał jednak czekać. Teraz stanie przed sądem.
Australijczyk związał jedną z pracownic schroniska, groził jej bronią i śmiercią. Chciał, by powiedziała mu, gdzie są koty. Jak podało RMF24, podczas napadu nie ucierpiało żadne zwierzę. Tuż po tym, jak mężczyzna opuścił schronisko, chciał pozbyć się dowodów – zakopał broń i ubranie w pobliżu swojego domu. Do schroniska wrócił następnego dnia, by normalnie odebrać kota. Po aresztowaniu przyznał się do napadu i stwierdził, że cierpi na zespół stresu pourazowego po odbyciu służby wojskowej.