Obywatel Polski, który od kilku miesięcy przebywał w szpitalu w Plymouth w Wielkiej Brytanii nie żyje. W ostatnich tygodniach trwał zażarty spór na temat odłączenia go od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe.
Pan Sławomir trafił do brytyjskiego szpitala w listopadzie ubiegłego roku w wyniku rozległego zawału serca. W jego efekcie doszło u niego do niedotlenienia mózgu przez okres około 45 minut, czego konsekwencją miało być poważne uszkodzenie tego organu.
Mężczyzna znajdował się w stanie wegetatywnym. Lekarze ze szpitala w Plymouth, po konsultacji z żoną pacjenta, podjęli więc decyzję o odłączeniu go od aparatury podtrzymującej życie.
Brak zgody wobec takiej decyzji wyraziły matka i siostry pacjenta. Według nich mężczyzna nie chciał takiego zakończenia życia. Żona pana Sławomira przekonywała z kolei, że ten nie chciałby funkcjonować w stanie wegetatywnym.
Brytyjski rząd przystał na argumentację żony i szpitala. Aktywnie w sytuację włączył się polski rząd, który domagał się przewiezienia pacjenta do kraju. Radio Zet podaje, że Polak zmarł 26 stycznia. Niedługo wcześniej informowano, że jego stan uległ gwałtownemu pogorszeniu.