Prorządowa „Gazeta Polska” wezwała czytelników do wzywania policji, jeśli zobaczą, że do kogoś podchodzi wolontariusz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z prośbą o wsparcie akcji Jurka Owsiaka.
Owsiak zapewnił, że tegoroczny finał Orkiestry 31 stycznia odbędzie się zgodnie z regulacjami mającymi na celu zwalczenie pandemii koronawirusa w Polsce. – W finałowym studiu trzymamy najwyższe standardy bezpieczeństwa. Mamy pozytywną opinię sanepidu. Maseczki, płyny do dezynfekcji, obowiązkowe testy przed wejściem do studia – poinformował na konferencji prasowej.
Jednocześnie szef WOŚP przedstawił rekomendacje, których mają przestrzegać wolontariusze kwestujący z puszkami. Mają między innymi „nie naklejać serduszek darczyńcom, ale przekazywać je do ręki”.
Gazeta Tomasza Sakiewicza, która jest propagandowym narzędziem PiS i od lat atakuje inicjatywę Owsiaka, w najnowszym numerze zaapelowała do swoich sympatyków, by – w przypadku pojawienia się osób z puszką WOŚP – „wykazali się propaństwową czujnością w walce z pandemią” i natychmiast wzywali policję do interwencji.
„Na ulicach pojawią się stanowiący zagrożenie dla nas wszystkich osobnicy z puszkami, zachęcający do zbliżenia się do nich na mniej niż półtora metra i wrzucenia do puszki pieniędzy”, napisał w „GP” Szczepan Lisiewicz, podkreślając, że „natychmiastowe wezwanie policji oraz Sanepidu wydaje się obywatelskim obowiązkiem”.
„Kto nie zawiadamia o przestępstwie, sam popełnia przestępstwo!”, oznajmił. „Także jeśli zobaczymy kogoś z naklejonym na kurtce serduszkiem, wzywajmy organa ścigania, by odnalazły nagranie z monitoringu i sprawdziły, czy nie doszło do jego naklejenia z naruszeniem zasad dystansu społecznego. Oczywiście jeśli ktoś trafi monetą do puszki z odległości ponad półtora metra, nie popełnia przestępstwa”, napisał publicysta „GP”.