Antoni Macierewicz w trakcie rozmów o rekonstrukcji rządu próbował uratować swoją posadę ministra obrony narodowej przy użyciu esbeckich kwitów dotyczących obecnego premiera Mateusza Morawieckiego.
Jednak tym razem gra aktami komunistycznych służb specjalnych, z której Macierewicz słynie, zakończyła się niepowodzeniem. Prezes PiS Jarosław Kaczyński, jak podaje sobotnia „Gazeta Wyborcza”, działania Macierewicza odebrał jako „groźbę i szantaż”. Jeden z prominentnych polityków PiS mówi, że Kaczyński „wkurzył się, uznając, że Macierewicz robi się niebezpieczny”.
Nie jest pewne, jakie materiały były szef MON przedstawił, by skompromitować premiera i pozostać na stanowisku. Mateusz Morawiecki jest bohaterem afery taśmowej, został nagrany w restauracji Sowa i Przyjaciele w kwietniu 2013 roku. Komplementował wówczas ekipę Tuska i opisywał swoje kontakty z jego ludźmi. Obecny premier ma występować jednak jeszcze na innych nagraniach, które nie zostały upublicznione.
Według informatorów z Instytutu Pamięci Narodowej, na których powołuje się „Gazeta Wyborcza”, kwity, o których na pewno wiadomo, że zostały położone na stole przez Macierewicza, to gotowy, chociaż „uszyty z półprawd” materiał dla kogoś, kto chciałby uderzyć w Morawieckiego.
Kopie teczek z esbeckimi dokumentami mają się też znajdować w kilku prorządowych redakcjach związanych z byłym ministrem obrony. Z materiałami mieli się także zapoznawać ludzie związani z Macierewiczem, być może to tłumaczy szybkość odwoływania ich ze stanowisk przez nowego szefa MON Mariusza Błaszczaka.
Teczki to nie jedyny powód utraty stanowiska przez Macierewicza. Zdaniem „Wyborczej” stracili do niego zaufanie Amerykanie. Konflikt narastał od kwietnia 2017 roku, gdy amerykańscy żołnierze na poligonie w Orzyszu musieli przez dwie godziny na deszczu czekać na szefa MON. W tym czasie Macierewicz w Warszawie bronił na sądzie partyjnym PiS Bartłomieja Misiewicza.
Amerykanie krytykowali też zmiany kadrowe w polskiej armii i pozbycie się przez Macierewicza dowódców współpracujących z nimi na misjach w Afganistanie i Iraku. O oficerach z nadania ówczesnego szefa resortu obrony nie mieli dobrego zdania, a dowództwo NATO podkreśliło, że w sytuacji kryzysowej niejasności w systemie kierowania i dowodzenia polską armią mogą stanowić poważny problem.