W czasie czwartkowych obrad Sejmu poseł Janusz Korwin-Mikke wystąpił do do marszałek Sejmu z niecodziennym wnioskiem. Polityk domagał się w nim zmiany rozporządzenia w sprawie noszenia maseczek na sali obrad.
Korwin-Mikke uzasadnienie swojego wniosku przedstawił z mównicy sejmowej, na którą wszedł z maseczką założoną na nos. Jak wyjaśnił, zawartość dwutlenku węgla w wydychanym powietrzu wynosi 4 procent.
– Gdyby tylko 10 procent tego powietrza wracało do płuc w tak zwanej maseczce, oznacza to stężenie 4 tysięcy jednostek na milion. Okazuje się, że przy tysiącu jednostek na milion obserwuje się spadek zdolności intelektualnych. W trosce o poziom ustaw i w trosce o poziom dyskusji wnoszę do pani marszałek o zmianę rozporządzenia w sprawie noszenia maseczek na sali obrad — oświadczył poseł Konfederacji.
Korwin-Mikke chce, by posłowie nie musieli nosić maseczek [WIDEO]https://t.co/YJ4WO5hU1H
— wmeritum.pl (@wmeritum) February 25, 2021
W odpowiedzi marszałek Sejmu Elżbieta Witek stwierdziła, że wniosek Janusza Korwin-Mikkego jest „kompletnie nieformalny”.
– Nie ma takiego czegoś w regulaminie Sejmu, natomiast dziękujemy panu bardzo za wykład — powiedziała Witek.
Kiedy Korwin-Mikke rzucił jeszcze w jej stronę, że „nie jest w stanie tego zrozumieć”, marszałek Sejmu odpowiedziała, kończąc dyskusję: – Najwyraźniej ten dwutlenek węgla mnie zabija.