Jak przyznaje Bogusław Kowalski, instruktor alpinizmu PZA, biegły sądowy ds. BHP i wspinaczki oraz szef Komisji Bezpieczeństwa PZA – aklimatyzacja przed atakiem szczytowym była niedostateczna, a działalność górska odbywała się bez żadnego wsparcia i bez zabezpieczenia w razie niesprzyjających warunków.
Bogusław Kowalski na stronie taternik.org przyznaje, że po szczegółowej analizie jaką przeprowadził musi stwierdzić, że duet działał w bardzo złych warunkach. Dodatkowo popełnił szereg błędów, które mogły skończyć się tragicznie i tak też niestety się stało. Według eksperta:
„Aklimatyzacja przed atakiem szczytowym była niedostateczna, według zaleceń należy przenocować około 1000 metrów poniżej szczytu, następnie po wyjściu nieco do góry (200-300 metrów) zejść do bazy. Atak szczytowy powinien nastąpić po co najmniej dwu- trzydniowym odpoczynku. Eli i Tomek dotarli, ale prawdopodobnie nie nocowali, do wysokości 6700, czyli ponad 1400 metrów poniżej wierzchołka Nanga Parbat”.
Dodatkowo dodaje:
„Działalność górska odbywała się bez żadnego wsparcia i bez zabezpieczenia w razie niesprzyjających okoliczności. Bardzo ważny jest fakt, że zespół dwuosobowy ma niewielkie szanse na wydostanie się z opresji w przypadku choroby lub wypadku jednego ze wspinaczy. Przy tym założeniu nie było żadnego marginesu błędu. Ponadto Mackiewicz nie miał ubezpieczenia od akcji ratowniczej z użyciem śmigłowca, co mogło wpłynąć na opieszałość w podjęciu decyzji przez wojsko pakistańskie.”
Nie tylko według Bogusława Kowalskiego popełniono szereg błędów podczas zdobywania Nanga Parbat. W wywiadzie przeprowadzonym dla Gazety Wyborczej, Witold Szylderowicz – zielonogórski himalaista, pytany o to co sądzi na temat wyprawy odpowiedział:
– Pierwsze, co się nasuwa, to oczywiście, że szkoda człowieka. Człowieka, który poświęcił swoje życie dla pasji. Ale gdy analizuje się tę sytuację na chłodno, widać jak wiele błędów popełniono. Wszystko, co się wydarzyło, jest konsekwencją tych niedociągnięć.