Patrząc na obchodzenie się kolejnych rządów z publicznym groszem, widać jak na dłoni, że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Jeszcze w 2014 roku, gdy PiS był w opozycji, obecny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak nie zostawiał suchej nitki na Donaldzie Tusku, że jego ministrowie otrzymali nagrody.
„W Polsce odbiera się rodzinom dzieci z powodu biedy, poziom życia rodaków jest coraz niższy, a rząd jak gdyby nigdy nic hojnie obdarowuje się nagrodami. Tusk działa w myśl zasady, że rząd PO-PSL sam się wyżywi”, pisał wtedy na Twitterze obecny szef resortu obrony.
Dziś ten sam Mariusz Błaszczak wziął najwyższą spośród wszystkich ministrów… nagrodę. Na jego konto wpłynęło aż 82100 złotych, czyli kwota, jakiej najczęściej Polak nie jest w stanie zarobić przez cały rok.
Przypadek nagrody Błaszczaka i innych finansowych gratyfikacji, jakie przyznaje sobie władza, opisuje poniedziałkowy „Fakt”. Gazeta pisze, że ministrowie rządu Beaty Szydło, w tym ówczesny szef resortów rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki oraz kierująca resortem edukacji narodowej Anna Zalewska, otrzymali gratyfikacje w wysokości 75100 złotych. Po 72100 złotych nagrody dostali Witold Bańka, minister sportu i turystyki, Anna Streżyńska, która do niedawna stała na czele resortu cyfryzacji, minister kultury Piotr Gliński, były minister spraw zagranicznych Witold Waszkowski oraz minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Niewiele mniej, po 70100 złotych, otrzymali byli ministrowie Antoni Macierewicz i Jan Szyszko.
„Obecna władza od lat mówi o służbie i skromności. Tymczasem po cichu wypłaca swoim gigantyczne nagrody. I ministrom, i partyjnym nominatom w gabinetach politycznych”, pisze „Fakt”, komentując ujawnioną listę nagrodzonych ministrów.