Spośród pieniędzy przeznaczonych na kolejne nagrody w środowisku Prawa i Sprawiedliwości niemal 30 tys. zł otrzymał Andrzej Przyłębski, ambasador w Berlinie – prywatnie mąż prezes TK Julii Przyłębskiej.
Portal Gazeta.pl dotarł do informacji, że minister spraw zagranicznych docenił Przyłębskiego nagrodą w wysokości 28530 zł. Więcej jednak dostali ambasadorzy w Londynie i Waszyngtonie. 52250 zł dla Arkadego Rzegockiego i 50 200 zł dla Piotra Wilczka.
W przypadku Rzegockiego można mówić o ewentualnej zasadności bonusów. Ten profesjonalny dyplomata włada kilkoma językami , a jako naukowiec jest związany z Uniwersytetem Jagiellońskim (pracował też na uczelniach w Oxfordzie, Cambridge, Londynie, Florencji i Denver). Z kolei Wilczek jest tylko historykiem literatury i kultury. W sferze dyplomacji nie ma żadnych osiągnięć. Znany jest jedynie z tego, że zajmował się organizacją pokazu filmu „Smoleńsk” w reżyserii Antoniego Krauze.
Kolejną wysoko nagrodzoną osobą jest Marzenna Adamczyk pełniąca funkcję ambasador w Madrycie. Z zawodu iberystka wcześniej pracująca jako ambasador na Kubie otrzymała 47750 zł.
Są to kolejne kontrowersyjne nagrody po ujawnionych kilka tygodni temu ministerialnych premiach przyznanych za rządów Beaty Szydło. Ówczesna szefowa rządu przeznaczyła na nie 2,1 mln złotych. Po protestach opozycji, krytyce społecznej przekładającej się na niższe notowania PiS, decyzją prezesa Kaczyńskiego pieniądze będą przekazane na szczytne cele.