Mieszkaniec Wyszkowa w województwie mazowieckim popisał się niezwykle nieroztropnym zachowaniem. Tuż po zdaniu egzaminu na prawo jazdy mężczyzna wsiadł do własnego auta, po czym wyjechał na ulicę. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
Do niespodziewanego finału egzaminu na prawo jazdy doszło w poprzedni poniedziałek 17 stycznia w Ciechanowie w województwie mazowieckim. W okolicach ulicy Mleczarskiej policjanci zatrzymali kierowcę toyoty, który nie miał przy sobie prawa jazdy.
Funkcjonariusze ustalili, że nieco wcześniej 71-letni mieszkaniec Wyszkowa był w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego, gdzie zdawał egzamin. Mężczyzna przeszedł go pomyślnie, ale nie miał jeszcze uprawnień do kierowania.
Oficer prasowy ciechanowskiej policji przekazał, że 71-latek uważał, że skoro zdał egzamin, to może już prowadzić pojazd. Ustalono również, że mężczyzna w 2020 roku stracił uprawnienia do kierowania. Dodatkowo tłumaczył się, że na egzamin przywiózł go kolega.
Zgodnie z przepisami niestosowanie się do decyzji właściwego organu o cofnięciu uprawnienia do kierowania pojazdami może zakończyć się grzywną, karą ograniczenia wolności lub dwuletnim okresem w więzieniu.