Dramatyczne skutki huraganu Dudley w Wielkiej Brytanii. Żywioł dał o sobie znać między innymi w leżącej w północno-wschodniej części kraju w North Yorkshire, gdzie w efekcie niezwykle silnych porywów wiatru zginęło kilkanaście psów.
Do tragedii doszło we wsi Ampleforth. Właściciele hodowli psów Cuckavalda Gundog, Jack i Anna Peckitt relacjonowali, że po tym, jak na skutek wiatru na linię energetyczną spadło drzewo, śmierć poniosło 11 labradorów i dwa cocker spaniele.
Psy, które nie przeżyły uderzenia huraganu miały od sześciu miesięcy do siedmiu lat. Wszystkie zmarły na skutek porażenia prądem. Na zwierzęta spadły zerwane przez powalone drzewo linie energetyczne.
Po tej tragedii głos zabrał między innymi rzecznik hodowli Cuckavalda Gundon. Stwierdził on, że właściciele dobytku bardzo mocno przeżyli utratę swoich czworonogów. Podziękował również za wsparcie, które okazano im po zdarzeniu.
– Jack i Anna chcieliby podziękować wszystkim, którzy udzielili im pomocy i okazali troskę. Niech te piękne stworzenia spoczywają w spokoju. Odeszły zdecydowanie zbyt młodo – cytuje oświadczenie rzecznika hodowli The Sun.