Jeden z kierowców z Kielc wykazał się absolutnym brakiem odpowiedzialności. 64-letni mężczyzna pomimo wcześniejszego spożycia alkoholu wsiadł za kierownicę swojego samochodu, a zatrzymany został po tym, jak najechał na drogową barierę energochłonną.
Do niebezpiecznego zdarzenia na jednej z kieleckich dróg doszło 24 lutego. Kierujący poruszał się w rejonie ulic Żytniej, Żelaznej i Armii Krajowej. Inni kierowcy mieli wątpliwość co do trzeźwości kierowcy.
64-latek był na tyle nietrzeźwy, że nie był w stanie zapanować nad swoim pojazdem. Na domiar złego nie zauważył barier energochłonnych, przez co wjechał na nie i przejechał podwoziem przez kilka metrów, po czym spadł na drogę.
Inni uczestnicy ruchu drogowego, widząc niebezpieczne zachowanie kierującego postanowili zgłosić sprawę na policję. Dwóch śmiałków postanowiło również zapobiec dalszej jeździe 64-latka. Dwóch mężczyzn w wieku 31 i 41 lat zablokowało nietrzeźwego.
Przybyła na miejsce policja wykazała, że mężczyzna był pijany do tego stopnia, że nie był w stanie nawet dmuchnąć w alkomat. Funkcjonariusze przekazali, że ilość alkoholu w jego organizmie będzie znana dopiero po badaniu krwi, które przeprowadzono niedługo po zatrzymaniu.