Na dzisiejszym spotkanie Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe aż o 75 punktów bazowych, czyli 0,75 pkt. proc. Oznacza to oczywiście wyższe – znów – raty dla kredytobiorców, ale RPP nie miało wyjścia – złotówka słabnie w zastraszającym tempie. Wczoraj za jedno euro trzeba było zapłacić w szczycie równo 5 zł. Frank Szwajcarski – w którym wciąż wielu Polaków spłaca kredyty – także zbliżył się do poziomu 5 zł, jednak nie udało mu się go przebić. Funt Szterling kosztował wczoraj ponad 6 zł! Dziś – po podniesieniu stóp – presja na złotówkę uległa lekkiemu uspokojeniu.
Wojna na Ukrainie spowodowała historyczną słabość złotego. Kursy walut obcych poszybowały w górę. Złoty tracił nawet… do ukraińskiej Hrywny! Jej kurs jest jednak zapewne wspomagany przez Bank Światowy z uwagi na trudną (jeśli można tak lekko to określić) sytuację w tym kraju. Rada Polityki pieniężnej postanowiła podnieść dziś główną stopę referencyjną do poziomu 3,5 proc.
Ale to nie jest nasz największy problem. NBP ma dla rządu złą wiadomość, a może ona spowodować dalsze, skokowe podwyżki stóp. Inaczej złotówka dalej będzie tracić.
Będzie gorzej. Rok wyborczy 2023 rokiem bardzo wysokiej inflacji
Nadchodzący rok – w którym odbędą się kolejne wybory parlamentarne w Polsce – nie rysuje się w ciepłych barwach… Wszystko wskazuje na to, że do urn pójdziemy w otoczeniu nawet 11-procentowej inflacji. Przy założeniu niezmienności stóp procentowych, zdaniem analityków może ona osiągnąć w 2023 roku od 7 do 11 procent. Wzrost gospodarczy ma natomiast spaść, co jest kolejnym nożem, wbitym w plecy polskiego podatnika. Analitycy przewidują w 2023 roku wzrost PKB na poziomie marnych 2%.
A tak RPP tłumaczyło swoją decyzję:
„Po rozpoczęciu agresji zbrojnej Rosji przeciw Ukrainie wyraźnie wzrosła niepewność dotycząca dalszego kształtowania się sytuacji makroekonomicznej na świecie, w tym w Europie. Znalazło to odzwierciedlenie w istotnym pogorszeniu nastrojów na rynkach finansowych oraz deprecjacji części walut. Ponownie wzrosły ceny gazu ziemnego, ropy naftowej i węgla, oraz części surowców rolnych. Jednocześnie przedłużają się zaburzenia w globalnych łańcuchach podaży, a ceny transportu międzynarodowego są nadal podwyższone. Przyczyni się to najprawdopodobniej do dalszego wzrostu inflacji na świecie, która w wielu krajach osiągała wysokie poziomy jeszcze przed rosyjską agresją zbrojną na Ukrainę.”