Jak na razie Rosjanie nacierają na Ukrainę z trzech kierunków – ze wschodu od strony Federacji Rosyjskiej, z północy od strony Białorusi oraz z Krymu i Morza Czarnego od południa. Jak ocenia ukraiński sztab generalny, wojska rosyjskie mogą uderzyć także z kolejnego, czwartego kierunku – z zachodu! Zdaniem sztabu trwa ukryta mobilizacja – przekazał „Polsat News”.
Według stanu na poranek 9 marca, ukraiński sztab generalny ocenia, że Rosjanie mają poważne kłopoty z brakami kadrowymi w ich armii. Aby otworzyć kolejny front – zdaniem sztabu – istnieje możliwość wykorzystania wojsk separatystycznej republiki Naddniestrza. Nieuznawane państwo rozciąga się na większości długości ukraińsko-mołdawskiej granicy. To stamtąd może nadejść kolejne natarcie. Ukraiński sztab ocenia jednak, że morale wojsk Naddniestrza są na „niskim poziomie”. Liczba żołnierzy, którzy mogliby otworzyć czwarty front także nie wzbudza obaw – to ok. 800 żołnierzy separatystycznej republiki. Oprócz własnych sił, w Naddniestrzu stacjonuje także ok. 1500 rosyjskich żołnierzy – to tzw. siły pokojowe, obecne tam od lat 90. XX w.
„Okupanci nie wykluczają możliwości zaangażowania w wojnę z Ukrainą nawet 800 żołnierzy z republiki naddniestersko-mołdawskiej, ale stan moralny i psychologiczny tego personelu pozostaje niski” – czytamy w komunikacie.
Ukryta mobilizacja. Będzie trzecia fala?
Jak przekonuje ukraiński sztab generalny – nieprzyjaciel prowadzi obecnie ukrytą mobilizację pod pozorem manewrów wojskowych. Ćwiczenia mają miejsce, m.in. na anektowanym Krymie oraz w Kraju Krasnodarskim, na południu Rosji. Sztab donosi także o „aktywizowaniu działań dotyczących naboru ochotników” do walki na Ukrainie.
Komentatorzy oceniają, że Rosjanie mogliby dokonać ofensywy, wychodzącej z Naddniestrza w przypadku próby odcięcia Ukrainy od Morza Czarnego w rejonie Odessy. Władze separatystycznej republiki podały wcześniej, że zarówno kontyngent, jak i własne siły zbrojne są w stanie podwyższonej gotowości.