„Duma przerosła moje wszelkie wyobrażenia” – powiedział były właściciel samochodu. Volkswagen Passat, wyprodukowany w latach 90’ przez wiele lat służył panu Grzgorzowi z Bełchatowa w województwie łódzkim. Dziś służy ukraińskim żołnierzom w walce z okupantem. Niepozorne auto, będą często obiektem żartów przeżywa swoje drugie życie na froncie. Na dodatek – jak przyznają Ukraińcy – nie jedno ludzkie życie już uratował.
W rozmowie z „Polsat News” pan Grzegorz – były właściciel auta – opowiedział, jak jego 28-letni Volkswagen Passat trafił na Ukrainę.
Jak mówił mieszkaniec Bełchatowa – nawet nie zamierzał sprzedawać samochodu, do którego zdążył już się wręcz przywiązać. Auto służyło mu przez ok. 18 lat, a na liczniku miało już 500 000 km.
„Pierwotnie samochód mieliśmy zatrzymać dla mojego wnuka, planowaliśmy go odrestaurować. Sam nie byłem jednak w stanie tego zrobić, to długa i żmudna praca, dodatkowo samochód trzeba trzymać w odpowiednich warunkach, a ja nie miałem na to miejsca. Zdecydowałem więc, że wystawię auto na sprzedaż” – opowiada pan Grzegorz.
Kilka tygodni temu oferta sprzedaży trafiła więc na jeden z popularnych portali aukcyjnych. Krótko potem do pana Grzegorza zgłosił się kupiec. Mieszkaniec Bełchatowa rozpoznał po akcencie, że jest to osoba z Ukrainy.
Po omówieniu terminu – tak jak spodziewał się Pan Grzegorz – pojawiło się u niego dwóch mężczyzn z Ukrainy, którzy przyjechali na oględziny auta. W pierwszej kolejności sprawdzili, czy w aucie składają się fotele, a następnie pojechali na krótką przejażdżkę. Bez zbędnych problemów pokiwali głowami i odkupili auto.
Polski passat trafił na ukraiński front. „Jestem dumny, że o niego dbałem”
Po dokonaniu transakcji pan Grzegorz otrzymał od kupca jego auta zdjęcie – zupełnie się tego nie spodziewał. Na fotografii zobaczył jego ex-auto i dwóch mężczyzn w mundurach. Na masce Passata leżał… granatnik przeciwpancerny.
„Bardzo panu dziękuję. Pana samochód uratował już wiele istnień” – brzmiał dopisek pod zdjęciem.
„Po tym jak zobaczyłem to zdjęcie, mogę powiedzieć, że jestem dumny z tego, że dbałem o ten samochód, że on dalej komuś służy, zwłaszcza w takiej sprawie. Moja duma przerosła wszelkie wyobrażenia” – opowiada były właściciel passata.
Pan Grzegorz zaznaczył jednak, że prawdziwym bohaterem jest mężczyzna, który kupił od niego tego Passata.
„Ten mężczyzna ma dzieci, to człowiek, który poświęca się nie tylko dla rodziny, ale też dla ojczyzny. W takich sytuacjach nie liczą się żadne dobra materialne, poświęcenie w szczytnym celu jakim jest obrona kraju, narodu tożsamości, rodziny to prawdziwe bohaterstwo” – ocenił.
„To jest niewiarygodne, że w XXI wieku ktoś mógł podnieść rękę na czyjąś suwerenność, to jest dla mnie niewyobrażalne. Auto jeszcze przez długi czas posłuży nowemu właścicielowi” – dodał pan Grzegorz.