„To najprawdopodobniej pierwszy taki przypadek w historii Bałtyku” – zaznacza na Facebooku portal „Puls Mielna-Mielno News”. Bardzo możliwe. Polacy mogli dotąd oglądać takie widoki jedynie w filmach przyrodniczych – o ile nie wyjeżdżali poza kraj. Bałtyckich plażowiczów zszokował widok całkowicie niespodziewanego gościa…
Mielno to nadmorska stolica imprez, określana często „polską Ibizą”. Potrafią się dziać tam naprawdę niestworzone rzeczy, ale tego chyba nikt się nie spodziewał! Na plaży w tej miejscowości można było zobaczyć… morsa! Na polskich plażach zaobserwowano dotąd całe stada fok, ale to majestatyczne zwierzę raczej nie jest stałym gościem bałtyckich plaż – a być może, jak zasugerował „Puls Mielna-Mielno News”, jest to pierwsza taka wizyta w historii naszego morza.
„Podobno chciał zobaczyć, czy jego pomnik przy ul. Kościuszki ma się dobrze. Inna wersja jest taka, że pomyliły mu się daty, bo chciał pojawić się na Międzynarodowym Zlocie Morsów w Mielnie” – zażartowano.
Informację o tej niespodziewanej wizycie przekazano Błękitnemu Patrolowi WWF. Dotarła ona również do pracowników Stacji Morskiej im. Krzysztofa Skóry na Helu.
To mors-podróżnik? Eksperci nie mają wątpliwości
Morsowanie w lecie? A kto morsowi zabroni? Osobnik, który odwiedził plażę w Mielnie to zdaniem ekspertów ten sam drapieżnik, który został ostatnio zauważony na plaży na niemieckiej wyspie Rugia – obok polskiej Wyspy Wolin.
Michał Daehne, kustosz ds. ssaków morskich w Niemieckim Muzeum Morskim zdradził niemieckim mediom, że mors to tak naprawdę pani-mors. Młoda samica zdaniem Daehne jest w dobrej kondycji – dobrze odżywiona, bez obrażeń i z poprawnym oddechem.
Nawet na stosunkowo zimnym akwenie bałtyckim, spotkanie morsa wydaje się rzeczą niemożliwą. Te wyjątkowe ssaki z potężnymi kłami żyją naturalnie na wybrzeżach Arktyki – gdzie lód nigdy całkowicie nie topnieje.
