Z najnowszego sondażu przeprowadzonego dla dziennika „Rzeczpospolita” wynika, że poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości i jego koalicjantów spadło przez miesiąc aż o 5 punktów procentowych. Badanie zostało przeprowadzono po zakończeniu protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie oraz po tym, jak tabloid „Fakt” ujawnił skandal z udziałem posła PiS Stanisława Pięty, który – chociaż głosi konserwatywne poglądy – wdał się w romans, zdradzając żonę. Parlamentarzysta został w partii zawieszony i wykluczony z komisji do spraw Amber Gold oraz z sejmowej komisji służb specjalnych, ale notowania PiS i tak poleciały w dół.
Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, to na Zjednoczoną Prawicę, czyli na koalicję PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia, zagłosowałoby 33 proc. ankietowanych. Drugie miejsce w wyścigu do Sejmu i Senatu zajęłaby Platforma Obywatelska z poparciem na poziomie 26 proc. Partia Grzegorza Schetyny ma identyczne poparcie jak na początku maja. Ostatnie miejsce na podium zajęłoby znajdujące się obecnie poza parlamentem SLD, na które deklaruje oddanie głosu 10 proc. respondentów.
Do Sejmu weszłyby jeszcze PSL i Kukiz’15 z poparciem wynoszącym 6 proc., a Nowoczesna, na którą chęć zagłosowania wyraża 4 proc. ankietowanych, nie przekroczyłaby progu wyborczego.
Badanie zostało przeprowadzone przez pracownię IBRiS na reprezentatywnej próbie 1100 dorosłych Polaków w dniach 9–10 czerwca.
– Wynik tego sondażu to kumulacja wszystkich negatywnych rzeczy, które słyszymy o PiS i braku pozytywnych rzeczy, które słyszymy od PiS. Ostatnia rzecz pozytywna to była „piątka” Morawieckiego. Można wysunąć tezę, że ten pomysł nie dotarł do społeczeństwa. Obecnie PiS nie narzuca politycznej agendy, tylko reaguje na kolejne kryzysy – ocenia Marek Migalski, politolog i były eurodeputowany PiS.