Debaty o demokracji w krajach członkowskich Unii Europejskiej to już rytuał. Na ostatnim posiedzeniu parlamentarzyści debatowali na temat stanu demokracji na Węgrzech – dla odmiany. Duża część z nich stwierdziła, że Węgry nie mogą być dłużej postrzegane, jako kraj demokratyczny. W obronie Budapesztu wystąpił europoseł PiS Patryk Jaki. Zaliczył przy tym niesamowitą wpadkę. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że Jaki tak zaciekle bronił Węgier… że niemal wydziedziczył węgierską europosłankę z jej narodowości. „Dlaczego pani wie więcej na temat Węgier niż sami Węgrzy?” – pytał Patryk Jaki.
Europarlamentarzyści podczas ostatniego posiedzenia nie wyrażali się o Węgrzech w najlepszych słowach. „System dowodzenia, kleptokracja, terror państwowy” – takimi słowami określano ustrój, panujący obecnie u bratanków. Jak podaje „Interia” – działania węgierskich władz potępił także Komitet Wolności Europejskich, stwierdzając, że Budapeszt podważa „wartości europejskie”. Na celowniku Brukseli Węgry znalazły się już w 2018 roku – mniej więcej w tym samym czasie, jak Polska. Wówczas uruchomiono procedurę art. 7. Zarzucano władzom w Budapeszcie łamanie takich swobód, jak wolność wypowiedzi, prawo do równego traktowania, korupcji i konfliktów interesów czy funkcjonowanie systemu konstytucyjnego i wyborczego.
Na oficjalnej stronie Parlamentu Europejskiego można przeczytać, że w kwestii Węgier „główne obszary niepokoju posłów dotyczą funkcjonowania systemu konstytucyjnego i wyborczego, niezależności sądownictwa, a także od wolności akademickiej i religijnej oraz praw grup wrażliwych”.
Budapeszt spiera się z Brukselą już od lat, ale chyba nadszedł „dzień sądu”. Posłowie domagają się, aby Węgry zostały pozbawione części środków unijnych. Tak miałoby pozostać do momentu, aż władze w Budapeszcie zastosują się do wyroków europejskich trybunałów.
Patryk Jaki do węgierskiej europosłanki: Wie Pani więcej o Węgrzech, niż Węgrzy?
Nie wszyscy są jednak za tym, aby fundusze Węgrom obcinać. Pomimo nieporozumień PiS-u i Fideszu w kwestii wojny na Ukrainie, oś Budapeszt-Warszawa wydaje się funkcjonować nadal. Symbiozę rządów nad Wisłą i Dunajem wymusza konieczność toczenia legislacyjnej wojny z Brukselą. Ale jak to bywa w demokracjach (?), zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech istnieją opcje polityczne, które nie chcą toczyć wojny z Unią. Chyba zapomniał o tym Patryk Jaki – obecnie europoseł PiS-u – który zaliczył, podczas debaty o odebraniu Węgrom części środków z UE, potężna wpadkę!
W czasie dyskusji europosłanka Katalin Cseh skrytykowała kondycję demokracji w swoim kraju. Jaki był tak nastawiony na obronę stanowiska władz w Budapeszcie, że nawet nie zwrócił uwagi, że Cseh jest Węgierką. Z automatu więc zarzucił jej ignorancję oraz brak wiedzy na temat tego, co dzieje się na Węgrzech – w jej własnym kraju.
„Krytykuje pani demokrację na Węgrzech. Mam pytanie: dlaczego uważa pani, że wie więcej na temat Węgier niż sami Węgrzy?” – pytał Jaki.
„Jestem Węgierką, dumną obywatelką Węgier. Nie mówię, że znam ten kraj lepiej niż inni, ale takie mam dogłębne przeczucie. Jest to uczucie, które odczuwam codziennie, walcząc o kraj, w którym chce wychowywać dzieci” – stwierdziła Cseh, cytowana przez „Interię”. „Argumenty mogą być różne, ale jestem na 100 proc. pewna, że Węgry muszą być demokracją, muszą być częścią Unii Europejskiej”.
Co na to Jaki? Wydawało się, że chce skorzystać z prawa do riposty, ale po tak bolesnej wpadce nie było już „czego zbierać”. Jaki po prostu usiadł.
Niezwykle ciekawa wymiana zdań pomiędzy dwójką europarlamentarzystów Patrykiem Jakim i Katalin Cseh. Z debaty w Parlamencie Europejskim na temat praworządności na #Węgry. #kropka_hu pic.twitter.com/DPuX1wpmEb
— Dominik Héjj (@kropka_hu) September 14, 2022