Rosyjska strefa wpływów zdaje się rozpadać kawałek po kawałku. Chodzi oczywiście o państwa byłego ZSRR, które w ostatnich miesiącach najwyraźniej poczuły krew „wielkiego brata” i rozpoczęły wyrównywanie własnych rachunków z sąsiadami. Do tej pory względny spokój na swoich rubieżach zapewniała Federacja Rosyjska, ale oko moskiewskiego „Mordoru” jest teraz skupione wyłącznie na Ukrainie. Taki dobór priorytetów może kosztować Rosję wejście do NATO kolejnego kraju u jej granic!
Cała ta sytuacja wygląda tak, jakby Związek Radziecki rozpadał się po raz drugi. Pomimo rozmontowania tego sztucznego, komunistycznego tworu u schyłku XX wieku, byłe państwa związkowe – a przynajmniej ich duża część – trzymały się razem z Rosją. W gronie nielicznych buntowników znalazły się Kraje Bałtyckie, Gruzja, a potem Ukraina. Reszta byłych republik z Rosją się liczyła… przynajmniej do tej pory. W ostatnich dniach media informowały o starciach na granicy Tadżykistanu i Kirgistanu. Od Rosji już od jakiegoś czasu dystansuje się Kazachstan, który potępił wojnę na Ukrainie. I wreszcie – na Kaukazie znów wybuchła wojna o Górski Karabach. Jak tak dalej pójdzie, rosyjska strefa wpływów stanie się pasem spalonej ziemi albo pasem baz NATO.
Pierwszym śmiałkiem, wśród państw do tej pory blisko związanych z Rosją, do „odwrócenia sojuszy” może być Armenia. Kraj, który przegrał z Azerbejdżanem ostatnią wojnę o Górski Karabach, znów zmaga się z azerską inwazją. Tym razem Rosja nie może interweniować, bo wszystkie ręce ma już zajęte. Ukrainą oczywiście. Być może to spowodowało u Ormian potrzebę nagłego zwrotu na zachód. Erywań – stolicę Armenii – ma niedługo odwiedzić Nancy Pelosi, przewodnicząca amerykańskiej Izby Reprezentantów.
Armenia w NATO? Do Erywania przyjedzie wysłanniczka Waszyngtonu
Według publicysty o ormiańskich korzeniach Petrosa Tovmasyana, którego wypowiedź przytoczył „Tygodnik Solidarność”, w Armenii mówi się teraz o wyjściu z OUBZ i docelowo staranie się o wejście do NATO! Jeśli do tego by doszło, Rosja miałaby na głowie – a raczej niemal bezpośrednio przy swojej granicy – państwo, które należałoby do „wrażego sajuza” i miało na swoim terytorium bazy NATO.
„W armeńskiej telewizji otwarcie mówi się w tej chwili o wyjściu z OUBZ [Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – ponadnarodowa organizacja zrzeszająca państwa Wspólnoty Niepodległych Państw, uznawana za narzędzie wpływu Rosji na przestrzeń postradziecką – przyp. red.], roli państwa niezależnego, a w dalszej kolejności przygotowania do bycia członkiem NATO. W armeńskiej telewizji publicznej takie rzeczy słyszę pierwszy raz w życiu. Upadek ruskiego imperium, kawałek po kawałku” – pisze Petros Tovmasyan, publicysta, restaurator i wiceprezes Republikanów, cytowany przez „TySol”.
„Dziś przy okazji wizyty Pelosi w Armenii mówi się jedno – Rosja nie jest już gwarantem bezpieczeństwa w regionie, OUBZ to sztuczny twór, niezdolny do obrony państw członkowskich. Od woli USA zależy czy przez Armenię, będą mieć wpływ na sytuację na Kaukazie” – dodaje.