Do jednego ze szpitali trafiła będąca w 20. tygodniu ciąży pani Marta. W programie TVN „Uwaga” jej mąż opowiedział, że choć miała zapewnioną opiekę, lekarze nie potrafili postawić odpowiedniej diagnozy, przez co kobieta i jej syn zmarli.
Pan Krzysztof i pani Marta starali się o dziecko od kilku lat. Wcześniej kobieta dwukrotnie poroniła, przez co małżeństwo zostało zakwalifikowane do metody in vitro. Zabiegi te również zakończyły się niepowodzeniem. Pani Marcie udało się zajść w ciążę w grudniu 2021 roku.
Po kilku miesiącach kobieta zaczęła odczuwać bóle brzucha. Prowadzący jej ciążę lekarz założył kobiecie szew na szyjce macicy. Jest to powszechnie stosowana profilaktyka, której celem jest zapobiegnięcie przedwczesnemu porodowi.
Potem pojawiło się zagrożenie sepsą. – Usłyszeliśmy, że żona musi urodzić. W końcu urodziła, resztką sił, mdlejąc. Wyszła do mnie lekarka, że u żony jest podejrzenie sepsy i zabierają ją na OIOM. Na tę salę przywieziono noworodka żonie, żeby się pożegnała – relacjonuje Krzysztof.
18 kwietnia kobieta zmarła. Zdaniem pana Krzysztofa, zignorowane zostały objawy. – Niepokojące jest to, że przy przyjęciu do szpitala stan zdrowia pacjentki i dziecka był dobry, a w trakcie hospitalizacji, kiedy ich stan się pogarszał, nie podjęto kroków, mających na celu ratowanie życia i zdrowia pacjentki. Zaznaczam, że mówię to na podstawie danych otrzymanych od rodziny pacjentki – powiedział „Uwadze” mec. Robert Bryzek z Biura Rzecznika Praw Pacjenta.