Podczas spotkania w Gdyni marszałek Senatu Stanisław Karczewski odpowiadał na niewygodne pytania, które dotyczyły blokady Sejmu przed przeciwnikami przeprowadzanych przez PiS zmian w sądownictwie. Zapytany przez jedną z uczestniczek mityngu, dlaczego na Wiejskiej ustawione są policyjne barierki, udzielił nieoczekiwanej odpowiedzi: – Proszę pani, barierki są żeby świry się tam nie dostawały i nie szkodziły.
Marszałek Senatu jednocześnie zaznaczył, że nie zgadza się z hasłem protestujących „Sejm jest nasz”. – Nie, nie jest ani nasz, ani ich, jest nasz wspólny – stwierdził. – Ale to nie znaczy, że do Sejmu można wejść i zrobić wszystko, że można wjechać w bagażniku – wyjaśnił, nawiązując do wwiezienia protestujących na teren Sejmu przez posłankę Joanną Schmidt.
Spotkanie w gdyńskim Domu Rzemiosła, w którym wzięło udział około 100 osób, nie należało do spokojnych. Pojawili się na nim przeciwnicy partii rządzącej, którzy rozwinęli duży transparent o treści: „Czas na sąd ostateczny”. Skandowali również hasła: „Wolne sądy!” i „Konstytucja” oraz wyciągnęli czerwone kartki z czarnym napisem „PiS”.
Karczewski nie pozostawił tego bez odpowiedzi. – Nie zakłócicie naszych spotkań, dlatego, że my mamy wiarę w to, że Polacy nas popierają, wspierają i będą popierać – zapewnił polityk, zwracając się do obecnych na sali przeciwników PiS.