Szok! Rodzice od miesięcy podróżowali po całym kraju z… martwą córką w samochodzie. Policja ze Stanów Zjednoczonych zatrzymała parę, która nie powiadomiła nikogo o śmierci swojego 8-letniego dziecka. W czasie przesłuchań mieli dodatkowo mieszać w zeznaniach – donosi „The Mirror”. 28-latek i 33-letka usłyszeli początkowo zarzut nie powiadomienia służb o śmierci dziecka, a potem zabójstwa!
Sytuacja od początku była bardzo dziwna. Koroner z Dakoty Południowej zadzwonił na policję i przekazał, że wcześniej skontaktowała się z nim podejrzana para. Mieli poinformować go, że… właśnie przekraczają granicę stanu ze swoją martwą córką w samochodzie. Chcieli urządzić tam pogrzeb. Problem w tym, że był to pierwszy przypadek powiadomienia kogokolwiek o jej śmierci, a dziewczynka nie żyła już od dłuższego czasu.
Śledczy od razu założyli, że doszło do morderstwa, w związku z czym sąd wydał nakaz aresztowania pary, którą namierzono w miejscowości Mitchell na terenie Dakoty Południowej. Okazało się, że opiekunowie zmarłej 8-latki – 28-letni Aleksander Kurmoyarov i 33-letnia Mandie Miller – pokonali przedtem tysiące kilometrów, jeżdżąc przez wiele stanów z trumną, w której leżała ich córka!
Wstrząsające zeznania pary. Podróżowali ze zwłokami 8-latki nawet 3 miesiące! Mieli bić ją młotkiem
Jak podaje „The Mirror” – Kurmoyarov zeznał policji, że zmarła „w okolic Halloween”, czyli 31 października. Wersja ta odbiegała od zeznań Miller, która stwierdziła, że jej śmierć miała miejsce 10 września. Jeśli mówiła prawdę, oznacza to, iż para podróżowała ze zwłokami 8-latki przez ponad 3 miesiące! Jak się tłumaczyli? „Chcieliśmy spędzić z nią trochę czasu” – mówili rodzice zmarłej.
Dalsze zeznania były wstrząsające i podobnie zagmatwane. Najwidoczniej para nie uzgodniła ich między sobą. Wszystko wskazuje na to, że 8-latka zmarła… z głodu. Była niedożywiona, a dodatkowo mocno poturbowana. Wyrodni opiekunowie mieli bić ją młotkiem po stopach, kiedy była nieposłuszna. Okazało się też, że dziewczynka nie była ich biologicznym dzieckiem. 33-latka była jej ciotką oraz matką adopcyjną, zaś 28-latek nie był z nią w żaden sposób spokrewniony.
Wobec tych ustaleń policjanci oskarżyli parę o celowe doprowadzenie do śmierci ich podopiecznej, czyli zabójstwa. Dziewczynka miała umrzeć, kiedy zakrztusiła się napojem – według wersji Miller. Kurmoyarov zeznał zaś, że „była na coś chora”.