Wieczorem, 10 stycznia, w powiecie starogardzkim doszło do katastrofy lotniczej. W lesie niedaleko miejscowości Leśna Janina rozbił się śmigłowiec, pilotowany przez 51-letniego mężczyznę. Pilotowi ruszono na ratunek, jednak okazało się, że nie przeżył katastrofy. Przyczyny oraz okoliczności wypadku zbada Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Jak donosi „Dziennik Bałtycki” – w pomorskiej miejscowości Leśna Janina doszło do rozbicia się śmigłowca Robinson. Po wypadku okazało się, że maszynę pilotował 51-letni mężczyzna, którego zaginięcie wcześniej zgłoszono.
„Kilka minut przed godziną 19 otrzymaliśmy zgłoszenie o zaginięciu 51-letniego mieszkańca gminy Smętowo Graniczne” – powiedział asp. sztab. Marcin Kunka, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gdańskim dla „Dziennika Bałtyckiego”.
Katastrofa lotnicza na pomorzu. W lesie rozbił się śmigłowiec, pilotowany przez wcześniej zaginionego 51-latka
Śledczy zbadali wstępnie, jak doszło do katastrofy w Leśnej Janinie. Dochodzenie wykazało, że zaginiony 51-latek wystartował z terenu prywatnego ok. godz. 13:00 na pokładzie czarno-zielonego śmigłowca Robinson R22, a następnie odleciał w niezidentyfikowanym kierunku.
Mężczyznę poszukiwano aż do momentu pojawienia się informacji o znalezieniu rozbitego śmigłowca w lesie, w pobliżu miejscowości Leśna Janina. Okazało się, że to maszyna zaginionego 51-letniego mężczyzny spadła w tym miejscu na ziemię. Wewnątrz śmigłowca znaleziono jego zwłoki. Mężczyzna nie przeżył wypadku.
Dalsze procedury poprowadzi Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.