Ta historia nie mieści się w głowie. Weterynarz z Mazowsza nie przeżył po starciu z potężnym kogutem w miejscowości Seroczyn. 76-letni pan Wiesław przyjechał tam na gospodarstwo na prośbę swojej przyjaciółki, która obawiała się ptasiej grypy. Wizyta emerytowanego lekarza skończyła się tragicznie. Kogut rzucił się na niego, kiedy sięgnął po jedną z kur. Kolejnego dnia już nie żył – donosi „Super Express”.
Weterynarz nie jest zawodem wysokiego ryzyka, choć lekarze od zwierząt muszą z pewnością uważać – najczęściej na agresywne psy lub duże zwierzęta, takie jak byki oraz inne groźne czworonogi. Nie sposób jednak wyobrazić sobie, że człowiekowi może zagrozić kogut – nawet duży! Tymczasem to właśnie ptak doprowadził do śmierci pana Wiesława.
Weterynarz przyjechał z Warszawy do Seroczyna na prośbę swojej przyjaciółki – pani Krystyny. Kiedy kobieta dowiedziała się, że w okolicy wykryto ognisko ptasiej grypy, przestraszyła się i postanowiła zawezwać kogoś, aby przebadał jej kury. „Wiesiek zgodził się bardzo chętnie. Co prawda miał już 76 lat i praktykował tylko prywatnie” – powiedziała.
Tragedia na Mazowszu. Potężny kogut rzucił się na sędziwego weterynarza. Mężczyzna zmarł
„Przebrał się biały fartuch i poszliśmy do obórki. Sprawdził kilka kur, które dały się złapać na ziemi i wyciągnął rękę po kokoszkę siedzącą wyżej na drabince” – relacjonowała pani Krystyna. Po chwili miało dojść do tragicznego w skutkach wydarzenia. Wielki kogut obecny w kurniku rzucił się na pana Wiesława. „Kogut skoczył na niego. Wiesiek osłaniając się ręką, dał krok do tyłu, zaczepił o karmik i rąbnął głowa w drewniane koryto” – powiedziała pani Krystyna.
Pana Wiesława ewidentnie zaskoczył nagły atak potężnego samca. Przez chwilę nie mógł wstać, ale w końcu sędziwemu weterynarzowi się to udało. „Powiedział, że kury są zdrowe i poszedł do mieszkających obok mnie kuzynów. Wtedy widziałam go po raz ostatni” – zakończyła ze łzami w oczach pani Krystyna, cytowana przez „Super Express”. Wydawałoby się, że to jedynie błahy wypadek, jednak po kilkunastu godzinach pan Wiesław zmarł.
Okazało się, że 76-latek miał tętniaka mózgu. Uderzenie w koryto musiało wywołać silną reakcję organizmu, gdyż następnego dnia pan Wiesław bardzo źle się poczuł. „Tata wiedział, że ma tętniaka i szybko musi poddać się pilnym badaniom po tak groźnym upadku. Niestety ojciec zmarł w nocy, dzień po zdarzeniu” – powiedziała córka zmarłego.
Pośredni winowajca tragedii – kogut pani Krystyny – otrzymał najwyższy wymiar kary. „Od razu zabiłam koguta i ugotowałam z niego rosół” – powiedziała kobieta.