Pomimo, iż już wyraźnie widać, że kampania wyborcza w zasadzie już się zaczęła, do wyborów zostało nam jeszcze sporo czasu. Parlamentarne odbędą się na jesieni przyszłego roku, nie mówiąc już nawet o prezydenckich, które mają się odbyć między kwietniem a majem 2025 roku. Mimo to, niektórzy już obstawiają faworytów, którzy ich zdaniem zasiądą w fotelu prezydenta po Andrzeju Dudzie. W tej kwestii wypowiedział się m.in. Lech Wałęsa. Wymienił kilka najważniejszych nazwisk i zdradził, kto jego zdaniem mógłby objąć najważniejszą funkcję w państwie. Jego słowa mogą co niektórych zaskoczyć!
Co ciekawe, wielu widziałoby na stanowisku prezydenta… Lecha Wałęsę! Wówczas słynny noblista i legenda „Solidarności” rozgościłaby się w Pałacu Prezydenckim już po raz drugi. Sam Wałęsa oddala jednak tę perspektywę. „Czy ja wystartuję? Gdyby mi ktoś 10 lat temu powiedział o tym, to tak… A teraz to zostało mi tylko golenie” – powiedział były prezydent Polski.
Kto będzie prezydentem Polski w 2025 roku? Lech Wałęsa nie wskazał następcy Andrzeja Dudy
Jeśli nie Wałęsa, któż jest godzien objąć tę zaszczytną funkcję? „Super Express” zapytał byłą głowę Państwa, kto mógłby – jako kolejny – zasiąść w prezydenckim gabinecie. Wymieniono przy tym kluczowe nazwiska polskiej polityki – Donalda Tuska, Szymona Hołownię i Rafała Trzaskowskiego. To liderzy, którzy poza kandydatem PiS, który nie jest jeszcze znany, notują największe poparcie.
„Tusk jest dobry, Hołownia musi jeszcze z pięć lat popracować, a Trzaskowski jest zdolny, ale nieułożony” – ocenił w rozmowie z „SE” Lech Wałęsa.
Były prezydent nie zdradził jednak, kto jest jego faworytem. Obawia się, że mógłby mu tym nie przysporzyć poparcia, ale wręcz zaszkodzić! „Nie mogę zdradzić, ujawnić swojego kandydata, bo jak powiem, to jeszcze nie zostanie i tyle będzie… Gdybym go dziś wskazał, to byłby spalony” – powiedział Wałęsa.