Białorusini ostrzelali maszty oświetleniowe na granicy. Stanowcza reakcja MON

fot. Twitter | 16 Dywizja Zmechanizowana

Dzisiejszej nocy (środa), ze strony białoruskiej padły strzały z broni pneumatycznej. Białorusini zniszczyli polskie maszty oświetleniowe na pograniczu – poinformował w środę senator PiS, wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz. Na prowokację zareagował szef MON – Mariusz Błaszczak – który pilnie wezwał do siebie białoruskiego attaché obrony.

REKLAMA

Chodzi o specjalne maszty oświetleniowe, zasilane agregatami prądotwórczymi, które zostały zainstalowane w niektórych miejscach na granicy polsko-białoruskiej, aby zwiększać widoczność terenu.

„Prowokacje białoruskich służb są absolutnie nieakceptowalne. Do Ministerstwa Obrony Narodowej zostanie wezwany attaché obrony Białorusi w celu złożenia wyjaśnień dotyczących incydentu w okolicy Terespola” – napisał na Twitterze Mariusz Błaszczak.

„W okolicach Terespola ostrzelane zostały maszty oświetleniowe ustawione przez żołnierzy Wojska Polskiego na granicy z Białorusią. Reflektory zostały zniszczone w wyniku strzałów z broni pneumatycznej” – brzmi wpis Ministerstwa Obrony Narodowej na Twitterze. „Ostrzału dokonano z terenu Białorusi”.

REKLAMA

Dziennikarze na granicy?

Senator Wojciech Skurkiewicz został zapytany przez PR24, jak właściwie będzie działał – wprowadzony we wtorek, a wchodzących w życie 1 grudnia – zakaz przebywania na terenach przy granicy z Białorusią.

„Dziennikarze będą mogli być obecni w pasie granicznym za zgodą komendanta właściwego Straży Granicznej – odpowiedział senator. „My też się do tego przygotowujemy” – dodał.

REKLAMA

REKLAMA

W ramach pasa gmin przygranicznych zostanie uruchomione centrum prasowe, go którego będą mogli przyjeżdżać dziennikarze i relacjonować sytuację z bezpiecznej odległości. Senator Skurkiewicz mówi o potrzebnie uniknięcia sytuacji niebezpiecznych i szkodliwych dla działalności Wojska Polskiego oraz Straży Granicznej na pograniczu polsko-białoruskim. Jak podkreślił – ważne jest, aby funkcjonariusze polskich służb oraz żołnierze nie byli zaskakiwani przez przedstawicieli mediów, fotoreporterów, dziennikarzy, czy członków organizacji pozarządowych, żeby mogli skupić się na przeciwniku, który koczuje po drugiej stronie granicy.

Podziel się: