Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak oskarżył Platformę Obywatelską o obronę interesów dawnych funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. W radiowych „Sygnałach Dnia” oświadczył, że przy okazji ustawy dezubekizacyjnej politykom PO spadły maski i ich korzenie nie wywodzą się „Solidarności”. – Oni nawiązują do SB-eków, do tych, którzy byli zbrojnym ramieniem partii komunistycznej – oświadczył Błaszczak.
Prawo i Sprawiedliwość przedstawia siebie jako partię, która jako pierwsza po 1989 roku rozlicza przeszłość komunistyczną. W rzeczywistości pierwszym rządem, który zabrał dawnym funkcjonariuszom organów bezpieczeństwa wysokie uposażenia emerytalne i rentowe, był gabinet koalicji PO-PSL premiera Donalda Tuska, który w 2008 roku obniżył emerytury około 30 tysiącom oficerom służb specjalnych PRL oraz członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Ustawa weszła w życie 16 marca 2009 roku po podpisaniu jej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przewidziano jednak możliwość zachowania przywilejów w przypadku tych funkcjonariuszy, którzy współpracowali z podziemiem solidarnościowym.
Obowiązujące od 1 października rozwiązania dotyczą emerytur i rent za okres „służby na rzecz totalitarnego państwa” od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r., a więc do chwili, gdy został powołany Urząd Ochrony Państwa. Zostały one obniżone do poziomu średniego świadczenia ZUS-owskiego, czyli emerytury wysokości 2,1 tys. zł brutto, renty – 1,6 tys. oraz renty rodzinnej – 1,8 tys. złotych.
Błaszczak podkreślił w wywiadzie, że PO i inne środowiska broniące „przywilejów ubeckich i esbeckich” publikują fake newsy o tym, że uposażenia zostaną zmniejszone takim grupom jak milicjanci, strażacy lub lekarze zatrudnieni na etatach w MSW. Jak zaznaczył, istnieje możliwość indywidualnego odwołania się od decyzji do sądu, pod warunkiem, że czas służby w SB był krótki, a w wolnej Polsce osoba objęta ustawą wykazała się rzetelną służbą, w tym szczególnie z narażeniem życia i zdrowia. Do tej pory wpłynęło około trzech tysięcy takich odwołań.
W niedzielnym programie publicystycznym „Bez retuszu” w TVP Info lewicowy polityk Włodzimierz Czarzasty stwierdził, odwołując się wprost do zapisów ustawy, że wbrew propagandzie PiS dezubekizacja dotyczy też m.in. sportowców z tzw. klubów gwardyjskich, a funkcjonariusze z wielotysięcznymi uposażeniami stanowią jedynie nikły procent osób. Za skandal uznał objęcie ustawą szefa UOP w latach 1993-1996 gen. Gromosława Czempińskiego, który wsławił się udaną akcją ewakuacji agentów CIA z Iraku w 1990 roku w ramach Operacji Samum. W zamian za to Stany Zjednoczone umorzyły Polsce 16,5 miliarda dolarów, czyli połowę długu zagranicznego z okresu PRL. Pomogły też w zorganizowaniu jednostki GROM, a sam Czempiński został odznaczony wysokim odznaczeniem CIA.
Zdenerwowanie senatora PiS Jana Marii Jackowskiego oraz red. Jacka Karnowskiego wywołały słowa jednego z uczestników dyskusji, że dla partii Jarosława Kaczyńskiego istnieją dobrzy i źli komuniści. Dobrzy to ci, którzy współpracują z PiS. Dotyczy to m.in. prokuratora ze stanu wojennego i obecnego posła PiS Stanisława Piotrowicza oraz Andrzeja Kryże, wiceministra sprawiedliwości w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego w latach 2005-2007. Kryże w 1979 roku skazał na więzienie działacza Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela Adama Wojciechowskiego, zaś w marcu 1980 roku znanych opozycjonistów: Andrzeja Czumę, Wojciecha Ziembińskiego i Bronisława Komorowskiego za publiczne stwierdzenie, że PRL nie jest państwem niepodległym i zorganizowanie w Warszawie 11 listopada 1979 roku obchodów Święta Niepodległości.