W naszym ogrodzie nie są mile widziane gryzonie, gady, kąsające owady, jak i mięczaki. Najpowszechniejszym przedstawicielem tej ostatniej grupy jest ślimak. Chociaż to pożyteczne stworzenie dla środowiska, to niestety natłok osobników w ogrodzie nie jest mile widziany. Ślimaki potrafią zniweczyć warzywnik i inne zakątki z roślinami ozdobnymi. Podgryzają różne części roślin i niestety sadzonki często przez to obumierają. Na szczęście można wygrać z nimi walkę w sposób nieinwazyjny. Wskazówki ekspertów sprawdzają się zawsze i wszędzie. Koneserska metoda pochodzi z programu „EkoBosacka”.
Jak szybko wyprosić ślimaki z ogródka?
W naszym kraju spotkamy różne gatunki ślimaka. Zazwyczaj jednak środowisko zamieszkują gastropody. Do tej grupy należą przede wszystkim pomrowy, ślimaki szare, a także winniczki. Lubią podmokłe, mało słoneczne tereny i tam przeważnie możemy się na nie natknąć. Po deszczu jest ich pełno nawet w pobliżu naszego domu czy działki z warzywami. Wtedy właśnie idą żerować. Jeśli od dłuższego czasu obserwujesz, że pomrowy opanowały twoją posesję i niszczą wszystkie rośliny za koleją, powinieneś powiedzieć im „dość!”.
Katarzyna Bosacka to znana prezenterka telewizyjna. W swoim programie „EkoBosacka” zdradziła widzom, jak radzić sobie ze ślimakami. Razem z ekspertem Markiem Krysztoforskim doszli do wniosku, że na szkodniki najlepiej zadziała węglan wapnia. To naturalna substancja, którą pozyskuje się z gleby. Sypką formę przyjmuje dopiero do zmieleniu.
Ekologiczny patent Bosackiej na ślimaki. W razie potrzeby wypróbuj w swoim ogrodzie
Nawóz z sukcesem mogą stosować osoby dbające o środowisko, bo jest bezpieczny dla ziemi i całej flory. Fachowiec zaznacza, że ślimaki i pomrowy (ślimaki bezmuszlowe) zrezygnują z przechadzki po ścieżce, na której znajduje się wapno.
Znawczyni tematu – Kasia Bosacka radzi, by osoby, które chcą przetestować patent, najpierw ręcznie połapały wszystkie szkodniki z posesji, a potem wypuściły je na wolność gdzieś daleko od podwórka. W tym momencie należałoby dopiero nanieść wapno. Kolejne mięczaki na pewno przestaną zaglądać do ogrodu.