To zdarzenia wstrząsnęło całą Polską. W lipcu, w Poznaniu, doszło do porwanie 14-letniej dziewczynki. Miała być upokarzana i przypalana papierosami. Doszło także do gwałtu. Głos w sprawie zabrał jej 23-letni brat. „Przeżyła piekło” – mówił dla „Gazety Wyborczej”.
22 lipca szok przeżył nie tylko Poznań i lokalni mieszkańcy. Rozwój sprawy porwania 14-latki obserwowała cała Polska i wszystkie główne media. Dziewczynka została uprowadzona przez grupę nastolatków pod przewodnictwem dorosłej kobiety. Oprawcy mieli wygolić jej włosy i brwi, a jeden z nieletnich porywaczy dokonał na ofierze gwałtu ze szczególnym okrucieństwem. Szokujący jest także powód tak wielkiego cierpienia 14-latki. Motywem porwania i „ukarania” – jak to określiła najstarsza z oskarżonych Paulina K. – dziewczynki był dług w postaci grzałki do e-papierosa, wartej niespełna 20 złotych…
39-letnia Paulina K. oraz 17-letni Alan O. zostali oskarżeni o uprowadzenie i pozbawienie wolności, stosowanie przemocy w celu zmuszenia do określonego zachowania, zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem oraz utrwalanie przy pomocy telefonu komórkowego treści o charakterze seksualnym. Obojgu grozi kara do 15 lat więzienia.
Ukarani zostaną także młodsi uczestnicy przestępstwa.
Porwanie 14-latki w Poznaniu. Głos zabrał brat dziewczynki
Brat ofiary – 23-leni Mateusz – spotkał się z dziennikarzem „Gazety Wyborczej” w kancelarii Karoliny Borowieckiej, prawniczki, która zajmuje się sprawą. „Mama i córka są w złym stanie, na silnych lekach. Ciężar opieki nad nimi przejął brat, który pełni w tej rodzinie rolę mężczyzny” – powiedziała Borowiecka.
O porwaniu siostry Mateusz dowiedział się od matki. Zadzwoniła do niego prosto z komisariatu. 23-latek był pierwszym, który dotarł do szpitala po przewiezieniu tam jego siostry.
„Byłem pierwszy w szpitalu. Widok okropny. Siostra była ubłocona, brudna. Miała wygolone brwi i włosy. Widać było, że w niektórych miejscach przypalano ją papierosami. Trzęsła się i płakała. Przeżyła piekło” – mówi brat porwanej w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Mateusz podkreślił, jak wielką wyrwę na psychice spowodowało u dziewczynki to, co była zmuszona przeżyć. W rozmowie z „GW” wspominał, jaką osobą była przed tym całym dramatem.
„Przed porwaniem była raczej spokojną dziewczyną. Uśmiechnięta, wesoła. Spędzała dużo czasu ze znajomymi. Trenowała siatkówkę. Ma królika, którym się zajmowała. W ogóle lubi zwierzęta. Często przyjeżdżała do mnie i wychodziła na spacer z psem. We wrześniu miała pójść do ósmej klasy – opowiada Mateusz.
Brat 14-latki z Poznania zdradza szczegóły brutalnego porwania. „Umówiły się pod Biedronką”
Brat poszkodowanej zdradził także szczegółowy opis wydarzeń przed i w momencie porwania. Mówił o kontaktach jego siostry z Laurą – znajomą dziewczynki, której była winna grzałkę. Nastolatka także była obecna przy porwaniu.
„Siostra opowiadała, że w dniu porwania pisała z Laurą na Messengerze. Umówiły się przed Biedronką, by wyjaśnić sprawę tej grzałki. Pani Paulina podjechała samochodem i kazała siostrze wsiadać do środka. Groziła, że jeśli nie wsiądzie, to zrobi jej krzywdę. Siostra wsiadła pod przymusem” – powiedział 23-latek.
Na koniec brat porwanej w Poznaniu 14-latki wyraził jasno, że jego rodzina i prawnicy będą walczyli o najwyższy wymiar kary. Dodał, że w tej sprawie nigdy nie będzie przebaczenia.
„To, co się zdarzyło, jest takie abstrakcyjne. Takie rzeczy dzieją się w telewizji. Oczekujemy jak najwyższej kary, bo takie zachowanie zasługuje na potępienie. Będziemy o to walczyć. Nigdy nie będzie mowy o przebaczeniu” – zaznacza Mateusz w rozmowie z „GW”.