Brutalnie zgwałcił i katował, wcześniej popełniał liczne przestępstwa. Jego zbrodnie były tak przerażające, że sąd wyłączył jawność procesu. A jednak, wymiar sprawiedliwości najwyraźniej pokłada duże nadzieje w resocjalizacji, gdyż bestia nie spędzi w więzieniu reszty życia. Poznański sąd wydał wyrok – 15 lat pozbawienia wolności. Najpóźniej 41-latek skończy patrzeć na świat przez kraty w wieku 56 lat. Jego ofiara nie spojrzy na świat już nigdy.
Sąd wyłączył jawność sprawy Tomasza B., ze względu na drastyczne szczegóły zbrodni, którą popełnił mężczyzna. To też nie pierwsze przestępstwo, którego dopuścił się w swoim życiu. Tomasz B. to recydywista, który odsiadywał już wyroki m.in. za rozboje. Po opuszczeniu ośrodka penitencjarnego mężczyzna prowadził koczowniczy tryb życia – pisze „Fakt”. Podobnie żyła 46-latka, która poznała Tomasza B. na ulicy. Wówczas nie wiedziała jeszcze, że spotkała prawdziwą bestię.
Dramat 46-latki rozegrał się 5 grudnia 2021 roku. Kamery monitoringu uchwyciły spotkanie kobiety z Tomaszem B. przed jednym z marketów w Środzie Wielkopolskiej. Po krótkiej rozmowie udali się w nieznanym kierunku. Minęło trochę czasu, kiedy kamery znów uchwyciły przechodzącego Tomasza B. – tym razem ciągnął rozebraną kobietę po ziemi, na koniec wrzucając ją do kontenera, do którego trafia towar dostarczany do marketu. Następnego dnia 46-latkę znaleźli pracownicy sklepu. Kobieta już nie żyła.
Tomasz B. nie odpowiedział za zabójstwo! Poznański sąd łagodnie potraktował recydywistę
Służby przeprowadziły sekcję zwłok, która wykazała, że 46-latka zmarła na skutek zadanych przez Tomasza B. obrażeń – mężczyzna miał ją kopać po brzuchu i głowie – oraz wychłodzenia ciała. Wcześniej recydywista wielokrotnie zgwałcił ofiarę – w wyjątkowo brutalny sposób. Na koniec porzucił jeszcze żywą kobietę w kontenerze i zostawił na pewną śmierć.
Los nie był tak łaskawy dla ofiary, jak łaskawy okazał się sąd dla oprawcy. Okazało się, że wymiar sprawiedliwości wykluczył morderstwo. Tomasz B. odpowiedział za brutalny gwałt, zadanie obrażeń ciała i nieudzielenie pomocy. Czy sąd nie wziął pod uwagę, że oprawca – zostawiając na początku grudnia nagą, skatowaną kobietę na mrozie – mógł być świadomy, że skończy się to jej śmiercią. Nie wiadomo. Uzasadnienie wyroku było niejawne.
Istnieje możliwość apelacji od wyroku sądu 1-szej instancji. Na razie nie ma decyzji, czy prokuratura skorzysta z tej możliwości.