Premier Mateusz Morawiecki deklaruje realizację kolejnego, szumnego przedsięwzięcia. Zdegustowany pomysłem szefa rządu polityk PO – Borys Budka – stwierdził, że Morawiecki „robi cyrk”. Zaraz potem chciał jednak zabłysnąć i skończyło się tragicznie! Budka nie wie, skąd bierze się mleko?
Jak to zwykle bywa, musi wydarzyć się tragedia, aby istniejącym problemem ktoś decyzyjny się zajął. Tak też jest po głośnym wypadku polskiego autokaru w Chorwacji. Jak podaje „Super Express – premier zapowiada zwiększenie intensywności kontroli autokarów. Ma to w przyszłości zapobiec wypadkom długodystansowych autobusów na drogach – tragediom, które za jednym zamachem pochłaniają życie przynajmniej kilku, jeśli nie kilkunastu osób.
„Wszyscy jesteśmy pod ogromnym wrażeniem wypadku, który miał miejsce w Chorwacji. Niestety do chwili obecnej nie mamy jeszcze w pełni potwierdzonych wszystkich przyczyn związanych z tym wypadkiem, ale wiele wskazuje na to, że pojazd był sprawny” – powiedział Mateusz Morawiecki, cytowany przez „SE”.
Sęk w tym, że pojazd zmierzający do Medjugorie była prawdopodobnie w pełni sprawny, a oficjalna wersja wydarzeń składania się raczej ku winie przemęczenia kierowcy. Mimo to, premier zapowiada wielką kontrolę sprawności autobusów – jakby pod publikę. Nie mógł nie zareagować na taką deklarację główny konkurent PiSu, czyli PO. Borys Budka – jak wynika z jego wypowiedzi – ocenił, iż premier wykorzystuje tragiczny wypadek, aby budować na nim wizerunek władzy, dbającej o obywateli.
Budka o „dojeniu w mleczarni”. Internauci szybko wytknęli mu błąd
„Po dzisiejszym cyrku przy przeglądzie autokarów czekam, kiedy premier Morawiecki będzie wizytował jakąś mleczarnię, by osobiście doglądać dojenia krów. Tu przynajmniej będzie autentycznie – jak wiadomo, w dojeniu on i jego ekipa są najlepsi…” – powiedział Budka.
Coś tutaj jednak nie gra. Internauci szybko zwrócili uwagę i wytknęli Budce brak podstawowej wiedzy. Nie chodzi tutaj bynajmniej o opinię, gdyż z nią można się zgadzać lub też nie. Budce zwrócono uwagę na przykład, który nagiął na potrzeby standardowego, politycznego tekstu o „dojeniu”. Problem w tym… że w mleczarni nie doi się krów – to nie obora. To coś, na co internauci szybko zwrócili uwagę. Może lepiej będzie zostawić mleczarnie mleczarzom, a nie politykom.
Krów nie doi się w mleczarni.
Czy jest coś, na czym się pan poseł zna? https://t.co/xrqIyBlG8J— Marta Lokje (@MartaLokje) August 10, 2022
„[Mleczarnia] to przedsiębiorstwo, w którym przygotowuje się mleko do sprzedaży i przetwarza je na masło, ser, śmietanę i inne produkty spożywcze” – czytamy na stronie Wielkiego Słownika Języka Polskiego.