Policja bułgarska w sobotę rano natknęła się na zwłoki w bardzo zaawansowanym stadium rozkładu. Chodzi najprawdopodobniej o zaginioną Polkę. 41-latka, trenerka karate, wypoczywała w kurorcie Pomorie, ale pod koniec czerwca zniknęła.
Ciało kobiety znajdowało się 500 metrów od hotelu i wisiało na drzewie w lesie niedaleko Pomorie. Stwierdzono zaawansowany rozkład i zgodnie z pierwszymi ustaleniami chodzi o zaginioną 30 czerwca Aleksandrę F. Portal vaaju.com cytuje rzeczniczkę bułgarskiego MSW Tsvetelina Radeva informującą, że ciało przewieziono na Wydział Medycyny Prawniczej UMBAL Burgas. Tam przeprowadzona będzie sekcja zwłok.
Zwłoki były na tyle zdeformowane, że nawet spory tatuaż na ramieniu jaki miała Polka nie był widoczny. Ubrania w jakich ją znaleziono są takie same, jak przed zaginięciem.
Kobieta na wczasy wybrała się 26 czerwca z mężem i dziećmi. O godz. 17-tej 30 czerwca wyszła i od tej pory była poszukiwana. Jej wyjście z budynku nie zostało zarejestrowane przez żadną z kamer. Początkowo śledczy domniemywali, że mogła wyskoczyć z tarasu hotelowego, utonąć lub, że była uprowadzona.