Burza po tekście „Wyborczej”. Umierająca na granicy Eileen nie istniała

Mała Eileen nie istniała. "Gazeta Wyborcza" ujawnia prawdę o manipulacjach informacjami o sytuacji na granicy i migracji
fot. X / @16Dywizja

Nie milkną echa po publikacji głośnego tekstu Małgorzaty Tomczak w „Gazecie Wyborczej”. Autorka opisała w nim, jak aktywiści i dziennikarze przez bardzo długi czas oszukiwali opinię publiczną, co do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Okazało się, że 4-letnia Eileen – dziecko migrantów z terytorium Białorusi – która miała błąkać się samotnie po lesie w środku zimy… nie istniała! Dziewczynka nie była jedyną postacią fikcyjną, która miała wzbudzić w opinii publicznej skrajne emocje dla politycznych korzyści niektórych środowisk. Tekst powinien „wstrząsnąć polskim dziennikarstwem” – ocenia Jan Rokita, publicysta i były członek PO.

REKLAMA

dekoracje okna na świąta

Małgorzata Tomczak z „Gazety Wyborczej” niczym na spowiedzi wyjaśnia, jak aktywiści i dziennikarze szokowali opinię publiczną „kobietami i dziećmi umierającymi na granicy polsko-białoruskiej” dając kontrast dla tabunów mężczyzn w wieku poborowym, którzy nielegalnie i z agresywną siłą forsowali i dalej forsują wschodnią granicę Polski.

REKLAMA

Dziennikarka ujawnia szokującą prawdę o manipulacjach mediów. „Jesteśmy w procesie wytwarzania fałszywej wiedzy”

Jak przypomina portal i.pl odnosząc się do głośnego artykułu „Wyborczej” – w grudniu 2021 roku media obiegła wyciskająca łzy historia 4-letniej Eileen. Rodzice dziewczynki mieli zostać deportowani na Białoruś, a ona sama miała błąkać się po podlaskim lesie w grudniowym, ostrym mrozie. Możliwe, że dziesiątki a nawet setki tysięcy ludzi zbudowało na Eileen twarde poglądy i stanowisko w kwestii tego, co działo się wówczas na granicy polsko-białoruskiej. Tymczasem Eileen… nie istniała.

„Dziś wiemy, że Eileen nie istniała. Była to jedna z opowieści, którą usłyszeli aktywiści i przekazali dalej. Odbiła się szerokim echem i stanowiła ważną część narracji o ‘dzieciach umierających na granicy’, którą utrwala teraz ‘Zielona Granica’; na przykład podczas wyborczej debaty o dzieciach umierających na granicy mówiła Joanna Scheuring-Wielgus. Wydaje mi się, że nie wiemy o żadnym udokumentowanym przypadku śmierci dziecka na polskiej granicy. Nie oznacza to oczywiście, że takich nie było, chociażby po drugiej stronie granicy i że nie powinniśmy mówić o takim ryzyku – ale póki co dyskutowaliśmy z wielkim oburzeniem o dziecku, które nie istniało” – otwarcie przyznaje w swoim tekście Małgorzata Tomczak po czym przyznaje, że „po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że jesteśmy w procesie wytwarzania fałszywej wiedzy. Jej elementami są zwykłe fake newsy, jak historia Eileen”.

REKLAMA

„Kobiety i dzieci” bardzo często pojawiają się w dyskusji o kryzysie migracyjnym, a część polityków grzmi i nawołuje do podejmowania emocjonalnych decyzji na podstawie – jak się okazuje – takich nielicznych przypadków.

„Taką narrację o kryzysie migracyjnym budujemy w Polsce od ponad dwóch lat (a w Europie od prawie dekady) w opozycji do dyskursu prawicy. Obrazy grup mężczyzn na łodzi i młodych chłopców przecinających płot graniczny przerażają; przesuwamy więc obiektyw w poszukiwaniu bezbronnej matki z dzieckiem” – pisze Małgorzata Tomczak w przełomowym tekście.

Jan Rokita komentuje: Niewyobrażalne, wielowarstwowe kłamstwo

Jednym z publicystów, który pokusił się o komentarz do głośnego artykułu Tomczak był Jan Rokita – były polityk Platformy Obywatelskiej a dziś konserwatywny publicysta.

„Małgorzata Tomczak dokonuje tym tekstem czegoś unikalnego i niezwykłego. Ze spokojem i chirurgiczną precyzją faktów opowiada o historii jakiegoś niewyobrażalnego, wielowarstwowego kłamstwa, jakie na użytek politycznej propagandy wytworzono wokół granicznego dramatu. Opowiada o wymyśleniu (łącznie z nadaniem imienia) nieistniejącego dziecka, które umarło z wycieńczenia na granicy” – przyznaje Rokita.

REKLAMA

W dalszej części swojego komentarza publicysta stwierdza, że „ten tekst powinien wstrząsnąć polskim dziennikarstwem, które żywi się propagandowym kłamstwem, na skalę jakiej jeszcze parę lat temu nawet nie mogliśmy przypuścić”.

REKLAMA

Podziel się: