Właścicielowi grozi kilka lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad swoich psem. Mężczyzna postanowił wygolić grzbiet swojemu czworonogowi tylko po to, żeby… obrazić Władimira Putina! Na skórze psa napisał obraźliwe słowa pod adresem prezydenta Rosji. Najbardziej jednak nie ucierpiał na tym Putin, ale zwierzak. Zdjęcia „dzieła” mieszkańca Podlasia trafiły do sieci, gdzie wywołały burzę. Teraz sprawą zajmuje się policja.
Dziwny pomysł mieszkańca Podlasia nie spodobał się intenautom i trudno się dziwić. Mężczyzna wygolił własnemu psu pas sierści na grzbiecie, a potem namalował na skórze czworonoga obraźliwe słowa, wymierzone w prezydenta Rosji Władimira Putina. Później tłumaczył, że… była to demonstracja przeciwko wojnie na Ukrainie.
Na wygolonym pasie, na grzbiecie zwierzęcia, napisano czerwoną farbą: „F*** Putin as a dog” (pol. „Je**ć Putina jak psa”). Właściciel tłumaczył później, że… była to demonstracja przeciwko wojnie na Ukrainie. Wojna jednak dalej trwa, Putin zapewne ma się całkiem dobrze, a jedynie pies pozostał bez sierści. Dlatego jego właścicielowi grożą teraz poważne konsekwencje.
Mieszkaniec Podlasia usłyszał zarzut znęcania się na zwierzęciem. Ogolił psa… w proteście przed wojną na Ukrainie
„Jego znęcanie się polegało przede wszystkim na tym, że wygolił tego psa i naniósł napis, prawdopodobnie flamastrem koloru czerwonego. Motywacja tego pana była taka, że jest przeciwko polityce Rosji, Putinowi i jest zbulwersowany sytuacją i wojną, która dzieje się na Wschodzie. Chciał zrobić taką demonstrację” – przekazał, cytowany przez „Fakt”, szef Prokuratury Rejonowej w Zambrowie Marek Mioduszewski.
Sprawa wyszła na jaw, kiedy zwierzę z wygolonym grzbietem zauważyła grupa młodzieży w pobliżu jednego ze sklepów w Zambrowie. Zaraz potem powiadomiono o zaistniałej sytuacji policję oraz wezwano weterynarza. Właściciel psa został wkrótce zatrzymany. W trakcie aresztowania był pod wpływem alkoholu – podaje „Fakt”. Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem.
„Przy takim zarzucie wynikającym z ustawy o ochronie zwierząt grozi do trzech lat więzienia. Podejrzany przyznał się, złożył wyjaśnienia. Zastosowano wobec niego dozór policyjny i tysiąc złotych poręczenia majątkowego” – dodał prok. Mioduszewski.