Wojciechowi Jaruzelskiemu prawdopodobnie zostanie odebrany stopień generalski dzięki ustawie degradacyjnej. Jego losy podzieli wielu innych wojskowych, którzy według ustawodawcy w latach 1943-1990 swoją postawą „sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu”. W obronie tych osób, a raczej ich rodzin, stanęła Monika Jaruzelska.
Na antenie radiowej tak oceniła kwestię degradacji żołnierzy służących za czasów PRL-u: – Dla mnie ta historia otwiera furtkę do zupełnego podporządkowania sobie wojska, zamiast Wojsko Polskie będzie „wojsko PiS-owskie”. Mam wątpliwość czy w przyszłości, kiedy ktoś inny wygra wybory, czy ta ustawa nie pozostanie, bo będzie dawała możliwość trochę niewolniczego traktowania żołnierzy
Wypowiedziała się też na temat swojego udziału w polityce, co okazało się szczególnie istotną deklaracją dla SLD, który w 2015 poniósł klęskę wyborczą, nie dostając się do Sejmu, a dziś gorączkowo szuka pomysłu na to, jak znów stać się istotnym graczem na scenie politycznej. Jaruzelska stwierdziła: – Zawsze mówiłam, że nie chcę wchodzić w politykę, bo i tak polityka wchodziła w moje życie. Nawet będąc osobą apolityczną, te straszne ręce polityki po mnie sięgnęły. Polityka jest teraz bliżej mnie, w związku z czym i ja jestem bliżej polityki. Już wiem, że przed nią nie ucieknę.
Córka Jaruzelskiego może być więc szansą dla SLD, przyciągając zwłaszcza starszy elektorat, który wyraża poglądy lewicowe. Monika Jaruzelska zaznaczyła, że gdyby miała się uaktywnić w polityce, to wyłącznie z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Mówiła z nadzieją o partii: – Ma 9 procent, ale myślę, że za chwilę może być jeszcze więcej, ze względu na to, że opozycja, która jest w Sejmie nie ma strategii, która mogłaby coś zmienić. Nie zmieni tego też ulica, jestem przeciwna wszelkim manifestacjom.