
Do dramatycznego zdarzenia doszło na Saskiej Kępie, gdzie kobieta podczas porannego spaceru z czworonogiem została zaatakowana przez agresywnego psa. Jej pupil nie przeżył, natomiast sama również została pogryziona.
Zdarzenie miało miejsce we wtorkowe popołudnie. Poszkodowana relacjonowała, że z jednej z okolicznych posesji wybiegł duży pies i zaatakował jej niewielkiego teriera. TVN24.pl podaje, że świadkowie próbowali przerwać atak przy ulicy Walecznych, a na miejsce wezwano pomoc.
Kobieta opisywała, że szła ze swoim psem na smyczy, gdy nagle w ich kierunku zaczął bieg czworonóg rasy pitbull lub amstaff, bez smyczy i kagańca. W obliczu takiej sytuacji nie miała zbyt wiele czasu na reakcję.
– Próbowałam Leosia wyswobodzić z tych szczęk. Ten pies pojawił się nagle i po prostu go dopadł. Nie było żadnego ostrzeżenia, nie było interakcji między psami. Ten pies wybiegł bez żadnego zabezpieczenia, smyczy czy kagańca. Na moich oczach rozerwał mojego psa – opisywała kobieta.
Kolejny atak
Kobieta również odniosła obrażenia i spędziła jeden dzień w szpitalu. Ma złamane dwa palce i poranione dłonie. Sprawa trafiła już na policję – w okolicy ataku znajduje się przedszkole, a pies miał już wcześniej wybiegać z posesji.