
W ubiegłym roku media obiegły zdjęcia Andrzeja Dudy, który stracił część palca. Wówczas tłumaczono, że to efekt wypadku przy pracach domowych, jednak były prezydent stwierdził teraz, że w rzeczywistości miał wypadek podczas uprawiania sportu.
W rozmowie na kanale Rymanowski Live były prezydent Polski, że jego kontuzja dłoni wcale nie jest efektem wypadku przy pracach domowych, jak początkowo sugerowano. Tak naprawdę doszło do niej w zupełnie innych okolicznościach.
– Ujawnię, bo do tej pory była to tajemnica: pływałem na takiej desce elektrycznej. I wpadł palec w silnik. I niestety straciłem koniec palca. Myślałem, że nic mi się nie stało, bo to było jesienią, woda była dosyć zimna – rozpoczął Duda.
– Poczułem ból, ale myślałem, że tylko uderzyła mnie po prostu ta deska w palec, w dłoń i chciałem wsiąść z powrotem na deskę, żeby ruszyć. Ale myślę sobie „kurczę, boli mnie ta ręka, spojrzę, co się dzieje”. Ja patrzę… Ojej! No i od razu zacząłem do nich (do funkcjonariuszy SOP – red.) machać – kontynuował Duda.
Duda ma „pamiątkę na całe życie”
Chwilę później były prezydent zaznaczył, że lekarzom nie udało się zrekonstruować palca, w efekcie czego ma „pamiątkę na całe życie”. – Po prostu, według mnie, taka sytuacja nie powinna się stać. Tam powinno być zabezpieczenie, którego nie ma – wspomniał, opisując techniczne aspekty deski elektrycznej.