W ukraińskim Charkowie Rosjanie dopuścili się zabicia jednego ze swoich kolegów z tamtejszej armii. Jak się później okazało, wojskowy stracił życie po tym, jak udzielił pomocy w ukrywaniu się ukraińskiej matki z córką.
Do dramatycznego morderstwa doszło podczas ataków na Charków. Jeden z rosyjskich żołnierzy postanowił pomóc Irynie Perlifon i jej córce Karolinie. Kobiety chciały uciec przed wojną i otrzymały pomoc od dwóch Rosjan.
Wojskowi zostali przyłapani przez swoich kolegów z armii, który nie mieli zamiaru okazywać litości Ukrainkom. 52-latka została uderzona w tył głowy, po czym zmarła w ramionach córki. Karolina z kolei była ranna, ale cudem przeżyła.
Jak się później okazało, Rosjanie również zostali ukarani. Za to, że chcieli pomóc ukraińskim kobietom, jeden z nich zginął na miejscu, natomiast drugi uciekł ciężko ranny z miejsca zdarzenia.
O szczegółach dramatu Karolina opowiedziała brytyjskiemu „The Sun”. – Miałam twarz w dół. Słyszałam tylko strzelanie. Kiedy spojrzałam w górę, wszędzie była krew. Byłam przekonany, że umrę. Dostałam odłamkiem z jednej z kul i zostałam ranny – powiedziała Karolina.